PO krytykuje partnerstwo publiczno-prywatne

Zaskakujące stanowisko PO. - Rządowy projekt ustawy o Partnerstwie Publiczno-Prywatnym jest niebezpieczny - twierdzi poseł Zyta Gilowska

PO i PiS żądały, by Sejm już w pierwszym czytaniu odrzucił ustawę o PPP. W piątek Sejm zadecydował inaczej: ustawa trafi do sejmowych komisji.

Ustawa w zamyśle autorów ma uporządkować ogromny "rynek" potencjalnych projektów Partnerstwa Prywatno-Publicznego. Definiuje, czym jest i czemu ma służyć takie partnerstwo. Nakazuje też, by projekty PPP były poddawane konsultacjom społecznym, zanim zaczną być realizowane.

Według ustawy wynagrodzenie partnera prywatnego powinno mieć charakter świadczenia pieniężnego. Ale nie zawsze musi ono pochodzić z budżetu państwa. W przypadku niektórych inwestycji zapłata może polegać na przekazaniu (ale wyłącznie czasowym!) uprawnień do pobierania opłat od użytkowników albo dochodów z przedsięwzięcia - np. po zbudowaniu parkingu partner prywatny mógłby przez pięć lat pobierać opłaty za parkowanie.

Jednocześnie ustawa tworzy przyjazne środowisko dla projektów PPP. Znosi m.in. obowiązek uzyskania zgody prezesa Urzędu Zamówień Publicznych na zawarcie umowy na czas dłuższy niż trzy lata (wynika on z ustawy o zamówieniach publicznych). Ten przepis był dotąd uważany za jedną z głównych przeszkód w rozwoju projektów typu PPP w Polsce. Wprowadza też gwarancje płatności - dla prywatnego inwestora - za świadczone usługi. Inwestor będzie mógł dochodzić zagwarantowanych w umowie partnerstwa pieniędzy (np. za świadczoną usługę) na drodze sądowej - ale dopiero po przejściu przez etap mediacji.

Platforma Obywatelska oraz Prawo i Sprawiedliwość twierdzą jednak, że rządowy projekt ustaw jest zły i pełen niebezpiecznych zapisów. - Ta ustawa jest za mało precyzyjna. Zbyt duży jest zakres podmiotów, które mogą z niej skorzystać - powiedziała nam Zyta Gilowska (PO). Jej zdaniem nie gwarantuje ona bezpieczeństwa majątkowego i finansowego strony publicznej.

Krytyka PiS jest jeszcze ostrzejsza. - Rząd otwiera możliwość kolejnych wielkich kradzieży - stwierdził Wojciech Jasiński (PiS). - Cały proces PPP będzie mało przejrzysty, mało jawny. - Instytucja PPP jest nowa, a nasze państwo nie potrafi walczyć z korupcją - dodaje Gilowska. Zapewnia, że w ciągu kilku tygodniu jest w stanie napisać lepszy projekt ustawy.

Tak ostra krytyka dziwi prof. Michała Kuleszę, który przygotował pierwsze wersje tej ustawy później zmodyfikowane przez zespół wiceminister gospodarki Ireny Herbst.

- Te zarzuty są po prostu niesprawiedliwe i nierozsądne. W jaki sposób ta ustawa ma zachęcać do korupcji, skoro każe ona planować projekty PPP, poddawać je debacie społecznej i jeszcze nakazuje stosować przepisy ustawy o zamówieniach publicznych do wyboru partera prywatnego? - mówi "Gazecie" Kulesza.

Podkreśla, że już teraz projekty typu PPP są w Polsce prowadzone, tyle że nie są tak oficjalnie nazywane. Ponieważ brakuje ustawy, wybór partera prywatnego często odbywa się pokątnie, w tajemnicy i ze szkodą dla podatnika. - Na tę ustawę bardzo czekają przedsiębiorcy, bo zmniejsza ona znaczenie "znajomości" w kontaktach z administracją - przypomina Kulesza.

Takiego typu projekty zyskały ogromną popularność w wielu krajach Unii Europejskiej. Stosowania PPP nie bał się rząd Grecji. Właśnie w ramach formuły PPP zostało zbudowane gigantyczne i ultranowoczesne lotnisko międzynarodowe Spata pod Atenami. Z kolei w samej Wielkiej Brytanii zrealizowano PPP o łącznej wartości... ponad 50 mld euro!

rama

Istotą PPP jest to, że inwestor prywatny na podstawie wieloletniej umowy z instytucją publiczną buduje - głównie z własnych środków - drogę, lotnisko, stadion albo inny obiekt użyteczności publicznej. Możliwe jest też PPP, w którym partner prywatny nie inwestuje, ale świadczy usługę.

W przypadku inwestycji poniesione nakłady odzyskuje, pobierając przez określony czas opłaty za użytkowanie tegoż obiektu. Po wygaśnięciu umowy obiekt przechodzi pod pełną kontrolę instytucji publicznej.

Dla Polski PPP jest atrakcyjne z dwóch powodów: ułatwi wykorzystanie unijnych środków pomocowych, bo łatwiej będzie znaleźć niezbędny do ich wykorzystania wkład własny (może pochodzić z kieszeni prywatnego inwestora); zwiększy ilość inwestycji infrastrukturalnych w chwili, gdy budżety instytucji publicznych świecą pustkami.