Posłowie: w Sejmie nie ma korupcji

Korupcja, jeśli w ogóle pojawia się w polityce, to raczej w rządzie lub władzach samorządowych, w Sejmie jej niewiele - to opinia posłów, którzy wypełnili ankietę "Programu przeciw korupcji" Fundacji Batorego. - Są świetni w autokreacji - komentuje autorka badań "Barometr korupcji 2004" dr Anna Kubiak.

"Barometr korupcji" składa się z dwóch części - badania opinii publicznej oraz sondażu wśród posłów. To dwa różne światy. W rankingu największych polskich problemów posłowie umieszczają korupcję na trzecim miejscu (69 proc. wskazań, za bezrobociem i służbą zdrowia), a opinia publiczna dopiero na szóstym (40 proc.). Uderza różnica między poselską a społeczną oceną środowisk, w których pleni się korupcja (patrz wykres).

Afera Rywina i perypetie z ustawą o biopaliwach prowokują do pytań o korupcję podczas uchwalania ustawy. Aż 60 proc. posłów przyznaje, że przekupstwem można osiągnąć zmianę ustawy.

Na jakim etapie jest to możliwe? Posłowie wskazują zwłaszcza na moment, gdy projekty ustaw powstają w ministerstwach (63 proc.), są uzgadniane między resortami (32 proc.). W Sejmie o skuteczne przekupstwo trudniej - tak uważają posłowie (np. w podkomisjach - 28 proc.).

Posłowie potępiają łapownictwo bardziej niż ogół Polaków. Gdy stykają się z korupcyjnymi propozycjami, to zwykle wychodzą one od niepolityków: społeczności lokalnych (19 proc.), grup wyborców (17 proc.), organizacji pozarządowych (16 proc.).

Fundacja Batorego już po raz piąty publikuje podobny raport. Co roku pod lupę trafia inna grupa - np. w 2003 byli to przedsiębiorcy.

CBOS, czerwiec 2004, część pierwsza - reprezentatywna próba 956 dorosłych Polaków. Część druga - 232 posłów ze wszystkich klubów i kół

Cały raport - http://www.batory.org.pl