W środę rząd podjął decyzję o ostrożnym poparciu projektu budżetu na lata 2007-13 autorstwa Komisji Europejskiej. Zakłada ona, że wydatki wspólnoty wzrosną - do 1,26 proc. łącznego dochodu narodowego państw Unii. Alternatywna propozycja - forsowana głównie przez niemieckich polityków - zakłada, że budżet UE zostałby obcięty do 1 proc. Niemcy i inne bogate państwa w Unii po prostu chcą mniej do niego płacić
W czwartek minister ds. europejskich Jarosław Pietras wyjaśniał, dlaczego ta alternatywna propozycja jest nie do przyjęcia. - Jeżeli ktoś mówi o jednym procencie, to znaczy, że faktyczne wydatki będą jeszcze mniejsze. Górne pułapy wydatków nigdy nie są przekraczane - ostrzegał Pietras.
Inna rzecz, że 1 proc. to bardzo wątpliwa liczba. Żadne z państw, które najmocniej poparły takie ograniczenie budżetu nie wyjaśniło dotychczas, w jaki sposób chciałby je osiągnąć. Dwa najważniejsze pomysły, jakie pojawiły się dotychczas na stole, to zmiany w unijnej polityce regionalnej, polegające na radykalnym odcięciu "starych" państw członkowskich od unijnych funduszy.
Komisja Europejska proponowała, żeby te "starzy" członkowie - nawet jeśli są już dość zamożni - nadal mogli dostawać pieniądze: w ramach tzw. Celu 2, czyli na inwestycje w nowoczesne technologie z tzw. funduszu phasing-out. To było by coś na wzór stopniowego odzwyczajania państw od pomocy strukturalnej. Działałaby tak jak dotychczasowe fundusze strukturalne tyle tylko, że z roku na rok stawałby się mniejszy.
Część państw płatników netto mówi więc: zlikwidujmy te fundusze, a uzyskamy 1-proc. budżet. To jednak tylko pobożne życzenie. Samo zlikwidowanie funduszy phasing-out spowoduje, że budżet unijny zmniejszy się... o 0,027 proc. dochodu narodowego brutto (DNB). Polska składka zmniejszy raptem o 50 mln euro. Jeżeli wytniemy "Cel 2", to budżet unijny zmniejszy się o kolejne...0,06 proc. DNB, a polska składka - o 108 mln euro. Czyli niewiele się zmieni.
Prawdziwe oszczędności - i tego płatnicy netto już głośno nie mówią - dałoby zamrożenie wydatków na całą politykę pomocową Unii na obecnym poziomie: prawie 0,1 proc. DNB. Dopiero wówczas budżet unijny zbliżyłby się do wymarzonej przez kanclerza Gerharda Schrödera wielkości.
Ale jak można zamrozić pomoc regionalną dla państw biedniejszych w momencie, gdy w 2007 r. spodziewamy się wejścia do Unii Bułgarii, Rumunii, może - Chorwacji? O naszych (rosnących!) potrzeba już nie wspominając.
Paradoksalnie, proponując radykalne obcięcie budżetu, płatnicy netto zastawiają pułapkę na własnych obywateli. W regionach, które mogłyby korzystać z mechanizmu phasing-out, mieszka aż 40 mln osób. Nie zdających sobie sprawy z tego, że ich rządy chcą odciąć finansowanie, do którego były przyzwyczajone.
- Na ostatnim forum poświęconym unijnej polityce regionalnej, różne landy niemieckie występują z bardzo dużymi postulatami wobec funduszy spójności. A tego nie da się pogodzić z koncepcją 1-proc. budżetu - wyjaśniał Pietras. (