Do prezydenta Opola chodziło się tylko z kopertą

Z aktu oskarżenia byłego SLD-owskiego prezydenta Opola Leszka Pogana wyłania się obraz urzędnika, za którego przychylność trzeba było słono płacić.

Pogan (rządzący w Opolu w latach 1994-2001) ma 12 zarzutów, z czego dziesięć to przyjmowanie łapówek. Przyznał się do trzech. Ale kiedy rok temu policjanci założyli mu kajdanki, twierdził, że jest niewinny. Po siedmiu miesiącach aresztu wysłał do prokuratury list, w którym częściowo przyznał się do zarzutów.

Opowiedział, że przez siedem lat brał łapówki od Lignomatu, firmy startującej w największych miejskich przetargach. Korupcyjny układ zainicjował sam. Zaprosił prezesa Lignomatu Jerzego S. do gabinetu w ratuszu i bez ogródek wypalił: - Jeśli chcesz coś robić w Opolu, to musisz dać białą kopertę. Jak nie, to twoja firma na opolski rynek nie wejdzie.

Odtąd Jerzy S. nosił do ratusza białe koperty, w których było 15-25 tys. zł.

Łącznie Pogan wyciągnął od firmy ok. 300 tys. zł. Brał też udział w sponsorowanych przez Lignomat wycieczkach z hostessami.

Firma w zamian dostawała intratne kontrakty: rekultywacji składowiska odpadów, budowy krytej pływalni, kolektora ściekowego, żłobka.

Jak zapewniano jej zwycięstwa w przetargach? Lignomat zawsze wiedział, jaką cenę musi zaproponować, by była najniższa, albo jaki termin wykonania, by był najkrótszy.

Potem, w trakcie inwestycji, podpisywano z firmą aneks do umowy, który znacznie podrażał inwestycję. Np. rekultywacja wysypiska miała kosztować 9,5 mln zł, a wyniosła 12,8 mln zł.

100 tys. w podzięce

Były prezydent przyznał się także do wyciągnięcia pieniędzy od firm Polwod i Przedsiębiorstwa Robót Drogowych i Mostowych z Kędzierzyna-Koźla.

Obie firmy startowały w przetargu na budowę obwodnicy i przegrały, choć dały niższą cenę niż zwycięskie konsorcjum. Jednak konsorcjum na zaaranżowanym przez Pogana spotkaniu zgodziło się odpalić mu kilkaset tysięcy złotych za kontrakt - wynika z zeznań przedstawicieli konsorcjum.

Polwod i PRDiM chciały się odwołać. Wtedy obaj prezesi zostali wezwani do gabinetu Pogana. Przekonał ich, żeby się nie odwoływali, a w zamian zostaną podwykonawcami.

Kiedy ogłoszono przetarg na drugi etap budowy obwodnicy, obie firmy znów się zgłosiły i wygrały. Przed podpisaniem z nimi umowy prezes jednej ze spółek został ponownie zaproszony do gabinetu prezydenta. Pogan oczekiwał podziękowania za wygrany przetarg. Wyjął białą kartkę i napisał kwotę 100 tys. zł. Prezesi przynieśli je w białej kopercie.

Fajnie, chłopaki

Były prezydent przyznał się też do brania pieniędzy od właścicieli pubu Maska. Przystąpili oni do przetargu na wynajem miejskiego lokalu. Pogan zaprosił ich do siebie i powiedział, że jeśli są zainteresowani pomieszczeniem, to on może im pomóc, ale za 50 tys. zł. Wspólnicy przygotowali więc białą kopertę.

Gdy później miasto wystawiło do przetargu lokal sąsiedni, wspólnicy znów wystartowali. Gdy wygrali, starym sposobem rozliczyli się z notablami, a ostatnią białą kopertę dla Pogana zanieśli już do gabinetu wojewody.

Niebawem rozpocznie się proces byłego prezydenta. Na poczet grożącej mu kary zabezpieczono 60 tys. zł, samochód o wartości 37 tys. zł, meble kuchenne.

Pogan zaproponował dla siebie karę czterech-pięciu lat więzienia i 150 tys. zł grzywny. Prokuratura się na to nie zgadza. - On nie chce, by opina publiczna dowiedziała się o jego działalności. A my zrobimy wszystko, by poznała, jak wyglądał mechanizm władzy w Opolu i o jakie naprawdę chodzi korzyści majątkowe i powiązania towarzysko-biznesowe - tłumaczy prokurator okręgowy Józef Niekrawiec.