Udziały funduszu Arka Rynku Nieruchomości podczas pierwszych notowań zostały wycenione na 104 zł, czyli o 4 zł więcej, niż wynosiła ich cena w niedawnej publicznej sprzedaży. Obrót był jednak nader mizerny - właściciela zmieniło tylko 60 papierów o wartości 12,5 tys. zł. Przypomnijmy, że z zakończonej w czerwcu publicznej emisji Arka Nieruchomości sprzedała inwestorom indywidualnym oraz instytucjom (m.in. bankom EBOiR i BZ WBK) ok. 3,5 mln certyfikatów inwestycyjnych o wartości 339,5 mln zł.
Te pieniądze fundusz chce zainwestować na rynku nieruchomości. Ponieważ będzie się też posiłkował kredytami, łączna wartość zakupów wyniesie ok. 1,1 mld zł. Nie mniej niż połowę portfela nieruchomości stanowić będą biura. Pozostałe pieniądze zostaną przeznaczone na zakup nieruchomości handlowych, magazynowych i mieszkaniowych. Łącznie fundusz zamierza zakupić do 25 nieruchomości komercyjnych, by czerpać dochody z ich najmu. Dzięki takim inwestycjom oszczędności ulokowane w funduszu mogą przynieść ponad 120-proc. zysku w ciągu ośmiu lat.
Część analityków obawia się jednak, że zyski uczestników funduszu ograniczy niska płynność rynku nieruchomości w Polsce - Arka Nieruchomości może mieć majątek o wysokiej wartości, ale nie wiadomo czy znajdzie nań łatwo nabywców przed swoją likwidacją. Fundusz ma bowiem charakter zamknięty i zyski rozda swoim uczestnikom dopiero zakończeniu działalności. Inwestorzy, którzy "nie załapali" się na zakup certyfikatów w czerwcowej emisji, mogą kupić certyfikaty od innych posiadaczy - na giełdzie.
W ślady Arki Nieruchomości pójdzie wkrótce fundusz Skarbiec Nieruchomości, który zapowiedział na wrzesień sprzedaż swoich certyfikatów. Skarbiec chce się koncentrować na inwestycjach developerskich na rynku mieszkaniowym.