"Szanowni Państwo! Dnia 20 września 2004 r. przy wschodzie słońca, z siedzibą w Brukseli, we wszystkich oficjalnych językach i kolorach UE, rozpocznie 24-godzinowa dzienna transmitować historycznie pierwsza Telewizja Europejska" - tak zachwala - po polsku! - swój pomysł na biznes spółka TV1EU Broadcasting na własnej stronie internetowej. Komunikat można przeczytać we wszystkich językach rozszerzonej Unii.
Pośród licznych błędów językowych (przynajmniej w polskiej wersji) można wyczytać informacje o szeroko zakrojonych planach nowej stacji. Wiadomo np., że program TV1EU będzie adresowany do bardzo zróżnicowanego pod względem wieku widza. "W strukturze programowej pierwszej Telewizji Europejskiej są przewidywane sagi, kinofilmy, dokumenty, sitcomy, ale również całowieczorowe wielkoprogramy jak "MissEU", czy "HalloEuropa" z prominentnymi gościami, gwiazdami i olbrzymią loterią" - czytamy w komunikacie. Stacja szykuje specjalne propozycje dla dzieci i młodzieży, jak np. "JuniorTV" czy "Teenage". Nie zabraknie też serwisów informacyjnych, bo na antenie ma pojawić się "JournalTV1EU". "Sprawozdawstwo pierwszej Telewizji Europejskiej będzie zawsze zawierało tylko fakty, bez komentarza i bez konkluzji" - zapewnia nadawca. Natomiast niedzielny program ma być kręcony za pomocą 120 kamer! Wszystko to mają dostarczać głównie producenci zewnętrzni z krajów Unii, którzy mają kręcić te programy głównie w języku angielskim, niemieckim, francuskim, włoskim i hiszpańskim.
TV1EU chce również nadawać reklamy, ale "w limitowanej ilości", gdyż pomysł na ramówkę umożliwia emisję tylko jednego bloku reklamowego dziennie - przed wieczornymi wiadomościami. I tego miałoby starczyć na utrzymanie całej stacji. "Koncepcja pierwszej Telewizji Europejskiej powstała już wiosną ubiegłego roku. Od początku była mile widziana i popierana przez Komisję Europejską, na czele z prezydentem Prodim, oraz przez inne organizacje i przedstawicieli UE" - tak kończy się komunikat, podpisany przez "dr Paula Hakana, autora koncepcji pierwszej Telewizji Europejskiej" i szefa firmy TV1EU Broadcasting".
Słowackie serwisy internetowe, poświęcone telewizji satelitarnej opisują Hakana, jako "rodaka". - Pół roku temu skontaktował się z nami i opowiadał o swoim projekcie telewizyjnym - mówi Matusz Kostolny, szef działu zagranicznego w słowackim dzienniku "SME". - Ale gdy nasi dziennikarze zaczęli sprawdzać jego informacje w Komisji Europejskiej, nie potwierdzili nic.
Jednak od słowackich kolegów dostaliśmy adres poczty elektronicznej do Hakana. W środę wysłaliśmy do niego list z prośbą o kontakt. Do tej pory nie dostaliśmy odpowiedzi. Szukając dokładniejszych namiarów zadzwoniliśmy do Rady Pre Vysielanie a Retransmisiu (PRVaR), czyli słowackiego odpowiednika naszej Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. - Spółka TV1EU Broadcasting s.r.o. jest zarejestrowana na Słowacji w Koszycach. Informowała nas, że zamierza rozpocząć nadawanie w okolicach 20 września, ale z Brukseli. Nie występowała u nas o żadną koncesję, ale może ubiegała się o nią w Belgii? Nie wiadomo. Zgodnie w Europejską Konwencją o Telewizji Transgranicznej może nadawać na teren Słowacji, mając koncesję belgijską - powiedział nam Igor Chovan z departamentu koncesyjnego PRVaR. W słowackim rejestrze nadawców, figuruje jedynie adres: Koszyce, ul. Dunajska 12. I żadnych telefonów.
Do startu telewizji, która miałaby zagościć w niemal wszystkich europejskich gospodarstwach domowych za pośrednictwem satelity i sieci kablowych, zostaje niecałe 30 dni. W biznesie telewizyjnym, to tuż-tuż. Tymczasem najwięksi polscy operatorzy kablówek nic nie słyszeli o TV1EU. - Nikt z tej stacji nie zwracał się do naszej firmy. Ani do warszawskiego biura, ani do zagranicznej centrali - powiedziała nam Dorota Zawadzka, rzeczniczka UPC Polska. W biurze prasowym Astera usłyszeliśmy, że nikt z TV1EU "nie pukał do drzwi firmy".
Jednak najbardziej interesujące informacje otrzymaliśmy z Brukseli. - W żadnej mierze nie jest to inicjatywa unijna - powiedział nam Frédéric Vincent, rzecznik z departamentu kultury i edukacji Komisji Europejskiej. Według niego Romano Prodi, były szef Komisji Europejskiej mógł ciepło wypowiadać się o pomyśle na TV1EU, ale nie oznacza to, że to przedsięwzięcie ma wsparcie Unii. - Być może złożyli wniosek o jakieś fundusze? - zastanawia się Vincent.
Inny urzędnik Komisji Europejskiej, proszący o anonimowość zwraca uwagę, że strona internetowa TV1EU wygląda "bardzo dziwnie". Dlaczego? - Bo jej grafika sugeruje, że witryna należy do serwisu internetowego UE, a tak nie jest. Nie mamy z tym nic wspólnego - podkreśla nasz rozmówca.