Prof. Jerzy Hołowiecki, kierownik Kliniki Hematologii i Transplantacji Szpiku w Katowicach, w której dokonano pierwszego przeszczepu szpiku od obcego dawcy i pierwszego od obcego dawcy polskiego: Moja córka jeszcze na studiach zgłosiła się do oddania szpiku. Widziałem, jaka była zawiedziona, kiedy powiedzieli o czekaniu.
- W tej chwili nie. Kandydata na dawcę powinno się elegancko przywitać i podziękować mu za postawę, dać do zrozumienia, że widzi się w nim człowieka dobrej woli, a potem prosić o cierpliwość. Żeby mógł się stać dawcą, potrzebne jest badanie HLA, czyli antygenów zgodności tkankowej. Do tego potrzebne są dwie rzeczy: odpowiednio wyposażona pracownia i kilkaset złotych na badanie krwi każdego kandydata. Żeby zrobić badania na dobrym poziomie, tak jak robi się je na świecie, czyli łącznie z badaniami molekularnymi, trzeba co najmniej 1 tys. zł.
- Potrzeba pieniędzy nie tylko na badania. Mamy za mało pracowni badających krew na takim poziomie. To efekt lat wielkich zaniedbań w dziedzinie przeszczepów. Odrabiamy dystans bardzo powoli, bo brakuje pieniędzy.
- Niemcy mają milion dawców na 80 milionów mieszkańców. My potrzebowalibyśmy więc pół miliona. Tymczasem mamy ok. 20 tysięcy, z czego tylko kilka tysięcy jest przebadanych na odpowiednim poziomie. Ale mimo to w zeszłym roku w naszej klinice na 40 przeszczepów od obcych dawców pięć było od Polaków. Jak mamy taki rok, bardzo się cieszymy.