Zatrzymani należeli do większego międzynarodowego gangu. Według wstępnych szacunków rosyjskich organów ścigania, wymusił on od brytyjskich serwisów bukmacherskich łącznie blisko 40 mln funtów. Przestępcom z Moskwy postawiono zarzuty "wymuszania oraz stosowania szkodliwych programów komputerowych". Zgodnie z tamtejszym kodeksem karnym grozi im od 3 do 15 lat więzienia.
Od października ubiegłego roku hakerzy atakowali witryny internetowe, wysyłając ogromne ilości zapytań z różnych komputerów, znajdujących się w różnych częściach świata, aż serwery bukmacherów siadały. Ataki najczęściej odbywały się w trakcie ważnych zawodów sportowych, gdy klienci biur robili najwięcej zakładów. Następnie hakerzy dzwonili do firm i żądali pieniędzy w zamian za zaprzestanie ataków. - Najpierw przeszkadzali w zarabianiu pieniędzy, a potem żądali haraczy w zamian nie robienie kłopotów - powiedział rosyjskiemu dziennikowi "Wiedomosti" Jewgienij Jakimowicz, szef wydziału K odpowiedzialnego w rosyjskim MSW za zwalczanie przestępstw w sferze wysokich technologii.
Wielkość haraczy wahała się od 5 do 50 tys. funtów. Dwa biura bukmacherskie zgodziły się zapłacić po 40 tys. funtów i udały do Scotland-Yardu. Jedna z tych firm to Canbet Sports Bookmakers. Miesiąc po tym, gdy zapłaciła ona hakerom, policja zatrzymała 10 osób w Rydze. Studiując komputery Łotyszy, Brytyjczycy wpadli na trop Rosjan. Ofiarami cybergangu padły również takie serwisy jak William Hill czy Blue Square oraz kilka firm amerykańskich, kanadyjskich i australijskich.
Zdaniem ekspertów hazard w internecie jest dobrym celem, gdyż oferujące go firmy same często naruszają prawo. I najczęściej nie idą z problemem na policję. Np. w USA zakłady online w ogóle są zabronione. - 90 proc. amerykańskich banków zablokuje płatność skierowaną na konto internetowego kasyna. Dlatego takie firmy najczęściej twierdzą, że prowadzą zupełnie inny typ działalności - uważa Igor Własow, administrator sieci rosyjskiej firmy Art-Biuro.
Rozbicie cybergangu jest efektem wspólnej operacji służb specjalnych Wielkiej Brytanii, Rosji, Estonii Australii, USA i Kanady. Pracownicy wydziału "K" przeprowadzili naloty w Moskwie, Sankt-Petersburgu oraz w okolicach Saratowa.