Stawiają dom dzieciom z upośledzeniem umysłowym

Rozmowa z Bożenną Piotrowicz, prezesem koła Polskiego Stowarzyszenia na rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym w Zgierzu

Ewa Milewicz: Z ogłoszenia w "Gazecie" dowiedziałam się, że Pani koło zebrało w ogólnopolskiej publicznej zbiórce zaledwie 2014 zł 31 gr. Jak na cel - budowę Centrum Szkoleniowo-Rehabilitacyjnego z Domem Mieszkalnym i Hostelem - to niewiele.

Bożenna Piotrowicz: Dla nas te pieniądze się liczą. W zeszłym roku zebraliśmy w ogólnopolskiej zbiórce 12 tys., i to jest ogromna suma. Przecież w Polsce ludzie są biedni i nas ludzie nie znają. U nas w Zgierzu bogaci przedsiębiorcy dają nam 15 zł.

To kto to buduje i za co?

- Rodzice dzieci upośledzonych umysłowo. Moje dziecko ma 29 lat. Uświadomiliśmy sobie w stowarzyszeniu, że nasze dzieci trafią do domów pomocy społecznej, gdy nie będziemy mogli się nimi zajmować. Początkowo 30 osób postanowiło comiesięcznie się opodatkować, aby zebrać pieniądze na budowę hostelu, w którym by mieszkały nasze dzieci z asystentami.

Zostało nas 16 rodzin. Raz na trzy lata mamy prawo prosić PFRON [Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych] o pomoc. Do pieniędzy przez nas zebranych dorzuca drugie tyle. W 2001 r. złożyliśmy się i zebraliśmy 170 tys. zł. Ludzie nawet kredyty brali na ten cel. PFRON dorzucił drugie tyle. Miasto sprzedało nam za złotówkę piękną działkę.

Sami kopiemy, kładziemy kable. Ostatnio dostaliśmy w prezencie krany. Jest gotowa 1/3 inwestycji: hostel i ośrodek dzienny - w stanie surowym. Musimy jeszcze wybudować część rehabilitacyjną, ośrodek wczesnej interwencji, poradnię dla rodziców, ośrodek pomocy kryzysowej, w którym dziecko może mieszkać do pół roku, kiedy opiekunowie są np. w szpitalu. Jesteśmy pełni optymizmu, że się nam uda.

Ile osób będzie mieszkać w centrum?

- 36, po dwie osoby w pokoju.

Jak się to ma do potrzeb Zgierza?

- Kropelka. Ciągle się do nas zgłaszają rodzice ze Zgierza, Łodzi, a nawet z innych rejonów Polski. Pierwszeństwo mają dzieci osób, które zaangażowały się w budowę. Mają gwarancję dożywotniego mieszkania w centrum.

Nie złości Panią, że tak mało pieniędzy zebrało Stowarzyszenie?

- Nie. To przyszłość naszych dzieci i nie mamy prawa żądać czegoś od innych. Miasto i tak nam bardzo pomaga. Za każde pieniądze jesteśmy wdzięczni. Jeśli czasem się denerwuję, to otwieram gazety, a tam opisy afer, przekrętów na wiele milionów złotych. Nam półtora miliona złotych wystarczyłoby na skończenie inwestycji.

Więcej informacji w internecie: http://psouu.miasto.zgierz.pl