Ostrzega przed tym w najnowszym raporcie Bank Międzynarodowych Rozliczeń (BIS) - bank z Bazylei, który odgrywa nieformalną rolę banku centralnego banków centralnych świata. Zdaniem ekspertów BIS globalna gospodarka rozwija się tak szybko, że banki centralne powinny zdecydowanie podnosić stopy procentowe - w taki jednak sposób, by nie zdławić tego wzrostu. W tym roku rozwój gospodarczy świata ma wynieść 4,5 proc.
W ostatnich latach banki centralne strumieniem taniego kredytu ułatwiały nakręcanie koniunktury gospodarczej i ograniczały skutki recesji. Podstawowe stopy procentowe spadły do poziomów bez precedensu: 0 proc. w Japonii, 1 proc. w USA, 2 proc. w strefie euro. Zdaniem BIS, kontynuacja takiej polityki grozi coraz większym ryzykiem w wypadku nieoczekiwanych zmian w gospodarce.
W razie np. gwałtownego skoku inflacji, banki centralne mogą nie mieć narzędzi, by odpowiednio nań zareagować. Doprowadzić to może do fali niekorzystnych zjawisk, gdyż korzystając z taniego kredytu inwestorzy angażowali pieniądze w ryzykowne projekty. W USA, Australii i częściowo w Europie tani kredyt doprowadził do gwałtownego wzrostu cen nieruchomości. Raptowne podniesienie stóp czy zaostrzenie warunków kredytowania mogłoby więc doprowadzić do wielkich perturbacji na rynku nieruchomości czy bankowości inwestycyjnej.
Zalecając podwyżkę stóp procentowych BIS zauważa jednocześnie, że może to spodować odpływ funduszy z rozwijających się gospodarek w Azji, Ameryce Łacińskiej czy Europie Środkowej. Inwestorzy mogą bowiem wybrać wtedy pewną inwestycję w USA, zamiast ryzykownej na rozwijającym się rynku.
W Azji jest jeszcze jedno zagrożenie. Tamtejsze gospodarki chroniły swoje waluty przed wzrostem wartości, niekorzystnym np. dla eksportu, tworząc wielkie rezerwy walutowe. Od początku 2003 do początku 2004 r. rezerwy walutowe rozwijających się państw tego kontynentu wzrosły o 350 mld dol., z czego 85 proc. przypadało na Chiny, Indie, Koreę Płd. i Tajwan. To zdaniem BIS ogranicza możliwości azjatyckich banków centralnych prowadzenia polityki monetarnej w swoich krajach. Taka interwencja rodzi też wrażenie, że waluty tych państw są niedowartościowane i przyciąga kapitał spekulacyjny, który liczy na zarobek po umocnieniu się walut.
Amerykańska Rezerwa Federalna podwyższy w tym tygodniu stopy o 0,25 pkt. proc. - uważa cztery piąte ze 133 analityków ankietowanych przez agencję Bloomberg.