Unijne fundusze. Pułapka w przepisach

Kontrowersyjne przepisy znów zagrażają wykorzystaniu unijnych dotacji dla dużych firm. Rząd ma niewiele czasu, żeby im pomóc

Kłopoty z unijnymi funduszami strukturalnymi dla przedsiębiorstw zdają się nie mieć końca. Okazuje się, że w tej części funduszy, która jest powiązana z ustawą o finansowym wspieraniu inwestycji z 20 marca 2002 r. (tzw. działanie 2.2.1), tkwi kolejna potencjalna pułapka.

Zasady bowiem są następujące: ta część funduszy (z budżetem ćwierć miliarda euro) koncentruje się na wsparciu projektów "innowacyjnych" - wdrażaniu najnowocześniejszych technologii. Przedsiębiorca starający się o dotację musi do wniosku dołączyć "opinię ekspertów" (niezależnej instytucji) o tym, że wybrana inwestycja - szczegółowo opisana - jest rzeczywiście innowacyjna. Tyle że składając wniosek, przedsiębiorca nie ma prawa wiedzieć, o jakiej konkretnej inwestycji mówi. Przepisy mówią bowiem, że zakup urządzenia (technologii) w ramach pojedynczego zamówienia powyżej 100 tys. euro musi być dokonany w drodze konkursu ofert przeprowadzonego dopiero po złożeniu wniosku o dotację.

Żaden ekspert nie zechce się wypowiadać o zaletach urządzenia (technologii), którego dokładnie nie zna. Poza tym opinia o innowacyjności to ważny dokument - w trakcie oceny wniosku o dotację można zań dostać aż 30 ze 172 możliwych punktów.

Nie dość tego. We wniosku o dotację trzeba napisać, ile osób znajdzie zatrudnienie dzięki danej inwestycji. Wyobraźmy sobie, że przedsiębiorca wpisze do wniosku, że zatrudni dziesięciu nowych pracowników. W konkursie okazuje się, że najlepsza oferta to maszyna, do obsługi której wystarczy pięć osób. I co wtedy?

Ministerstwo Gospodarki zapewnia, że problem rozwiąże. - W przypadku dotacji udzielanych na podstawie ustawy o wspieraniu inwestycji nie będzie trzeba przeprowadzać konkursów, bo przecież już we wniosku przedsiębiorca musi opisać technologię, w którą chce zainwestować - zapewnia "Gazetę" dyr. Danuta Jabłońska, szefowa departamentu zarządzania Programem Wzrostu Konkurencyjności Przedsiębiorstw. Niestety, nie istnieje żaden oficjalny dokument, który by potwierdzał jej słowa. Na odwrót: w komunikacie z 17 maja resort informuje, że obowiązek konkursu istnieje.

Termin składania wniosków o dotację upływa już 30 czerwca. Co będzie, jeżeli do tego czasu resort nie wyda oficjalnej wykładni znoszącej obowiązek konkursu? Firmy, z którymi skontaktowała się "Gazeta", mówią, że jedynym wyjściem będzie wówczas "ustawienie" konkursu pod wcześniej wybraną technologię.

Zdaniem firm w przepisach kryje się jeszcze jedna pułapka. Firma - jeżeli chce na swój "innowacyjny" pomysł dostać dotację - musi wszem i wobec ogłosić, jaką technologię chce kupić. Czytaj: zdradzić konkurentom swoje plany. W niektórych branżach (np. motoryzacyjnej) takie odsłonięcie się stawia pod znakiem zapytania sens starań o dotację. - To jakieś szaleństwo - zżymają się doradcy firmy X., rozmówcy "Gazety": - Gdyby Coca-Cola ogłosiła publicznie konkurs na dostawę nowej technologii, to PepsiCo. samo zgłosiłoby się do tego konkursu, byle tylko dowiedzieć się, co takiego rywal planuje...