Na ławie oskarżonych w Mrągowie zasiądzie siedem osób oskarżonych o próbę wyłudzenia haraczu od księdza w zamian za zwrot kasety z kompromitującymi nagraniami. Wśród nich... proboszcz mrągowskiej parafii i lokalna dziennikarka. Prokuratura w Biskupcu właśnie zakończyła bezprecedensowe śledztwo, o którym głośno było w całym regionie.
Wszystko zaczęło się we wrześniu ubiegłego roku. Mrągowska dziennikarka Małgorzata L. w towarzystwie księdza Leszka, proboszcza spod Mrągowa, spędzała weekend w hotelu pod Łodzią. Gdy para wspólnie zażywała kąpieli, do pokoju weszli zaopatrzeni w kamerę wideo, osłonięci kominiarkami, trzej koledzy dziewczyny.
Za zwrot kasety z kompromitującym duchownego nagraniem zażądano 25 tys. zł. Zrozpaczony ksiądz, który twierdzi, że do hotelu zwabiono go podstępem, a potem oszołomiono "nieznanymi bliżej środkami", poprosił o pomoc detektywa Krzysztofa Rutkowskiego. Ten zaopatrzył go w nadajnik GPS i plik fałszywych banknotów, którymi miał zapłacić za kasetę. Pod Mławą ludzie Rutkowskiego i policja zatrzymali mężczyznę, który wiózł proboszcza R. na miejsce transakcji.
Według prokuratury szantaż nie udałby się, gdyby nie inny ksiądz - Józef, proboszcz parafii z Mrągowa. To on wiedział o słabości swego kolegi do dziewczyn i razem z dziennikarką i jej kolegami zaplanował zwabienie księdza Leszka w pułapkę. Chodziło wyłącznie o pieniądze. Piątka szantażystów odpowie za próbę wymuszenia rozbójniczego, za które grozi do dziesięciu lat więzienia. Dodatkowo dwoje pracowników hotelu spod Łodzi ma odpowiadać za to, że za namową szajki założyli nielegalny podsłuch w pokoju, w którym był ksiądz Leszek z dziewczyną. Wszyscy będą odpowiadać z wolnej stopy.
Księża Leszek i Józef w niedzielę pożegnali się ze swymi parafianami. Po odprawieniu ostatnich mszy musieli odczytać dekret arcybiskupa, który przenosi ich do innych parafii. Rzecznik kurii archidiecezji warmińskiej ks. Artur Oględzki zastrzegł, że decyzje arcybiskupa nie mają związku z sprawą szantażu. - Zanim nie zapadną wyroki, ksiądz arcybiskup, który nie zna akt sprawy ani wagi zebranych w niej dowodów, nie będzie wyciągał konsekwencji wobec żadnego z księży proboszczów - powiedział.