4 mln kary dla Johnson & Johnson to przestroga

Koncern Johnson & Johnson ma zapłacić blisko 4 mln zł kary za nielegalne ograniczanie zbytu jednego z leków. - To bardzo korzystna decyzja - komentuje Narodowy Fundusz Zdrowia

W piątkowej "Gazecie" opisaliśmy bezprecedensową decyzję Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Nałożył on 3,8 mln zł kary na polską filię jednego z największych koncernów farmaceutycznych świata za to, że próbowała kontrolować rynek zbytu oraz cenę Epreksu. To specjalistyczny lek zawierający ludzką rekombinowaną erytropoetynę (EPO) stosowaną przy leczeniu niedokrwistości oraz w hemodializie. Zdaniem prezesa UOKiK Cezarego Banasińskiego praktyki stosowane przez J&J narażały szpitale i stacje dializ na poważne straty - ze względu na utrzymującą się bardzo wysoką cenę leku.

- W czasie gdy istniały kasy chorych, za 1000 jednostek EPO płacono 61-62 zł. I to była jedna z najwyższych cen w Europie. W tym roku NFZ płaci już niższą cenę za EPO. Po najnowszym konkursie za 1000 jednostek EPO płacimy 45 zł - tyle NFZ refunduje szpitalom i stacjom dializ, które lek stosują w zabiegach - powiedział nam Arsalan Azzaddin, dyrektor departamentu gospodarki lekami w Narodowym Funduszu Zdrowia.

Jego zdaniem taka kara będzie przestrogą dla innych firm, żeby unikać praktyk sprzecznych z prawem.

Co na to koncerny? - W konkretnej sprawie tej firmy nie mogę się wypowiadać - powiedział nam dyrektor Stowarzyszenia Przedstawicieli Firm Farmaceutycznych w Polsce Paweł Piotrowski.

- Podtrzymuję jednak moje słowa sprzed roku, kiedy mówiłem o trwającej nagonce na zagraniczne firmy farmaceutyczne. Polska, jeśli chodzi o przemysł farmaceutyczny, ma fatalną opinię na świecie - dodał szef SPFFwP.

Johnson & Johnson najprawdopodobniej odwoła się od decyzji UOKiK do sądu.

EPO to nie jest jedyny spór z koncernami farmaceutycznymi w sprawie cen. Przypomnijmy: od 1993 r. na leki obowiązują regulowane marże, bo rząd chce utrzymać ich niską cenę. Jednak koncerny farmaceutyczne obchodziły te marże. Importując leki, stosowały skomplikowany mechanizm rabatów, których udzielała ich zagraniczna spółka-matka polskiej córce. Ten rabat był zarobkiem polskiej spółki. Do 2000 r. proceder ten był zupełnie legalny. Jednak w 2000 r. rozporządzenie ministerstwa zmieniono, bo resort uznał, że na rabatach traci, więc wykreślono je z przepisów. Mimo to koncerny nadal stosowały ten mechanizm. Gdy w 2001 r. zakwestionowali to celnicy, zaczął się gigantyczny i nierozwiązany do tej pory spór między fiskusem a zagranicznymi koncernami farmaceutycznymi (m.in. Johnson & Johnson, GlaxoSmithKline i Eli Lilly). Rozporządzenie skreślające rabaty zostało zaskarżone przez Polską Konfederację Pracodawców Prywatnych (z przyczyn proceduralnych) do Trybunału Konstytucyjnego. Trybunał orzekł w 2001 r., że jest niezgodne z konstytucją.