USA znów bliżej Rosji

Czy utrzymująca się niepewna sytuacja polityczna na Bliskim Wschodzie będzie kolejnym impulsem dla zacieśnienia współpracy energetycznej USA i Rosji?

W końcu zeszłego tygodnia sekretarz USA do spraw energii Spencer Abraham gościł w Rosji. Chwalił wypowiedzi prezydenta Władimira Putina, który zapowiedział zwiększenie przez Rosję eksportu ropy naftowej.

W tym roku po fali starć w Iraku, które okresowo wstrzymywały eksport ropy z tego kraju, i po zamachach na instalacje naftowe w Arabii Saudyjskiej, cena ropy naftowej na świecie wzrosła do rekordowego poziomu. Zdaniem ekspertów uspokoić sytuację na rynku ropy może jedynie zwiększenie dostaw surowca. W dużej mierze zależy to od Rosji. Jest ona po Arabii Saudyjskiej drugim w świecie eksporterem ropy naftowej.

Rosja nie należy też do OPEC, kartelu państw-producentów ropy. Moskwy nie wiążą zatem ustalane przez OPEC limity wydobycia. Zwiększenie eksportu przez Rosję mogłoby więc zbić światowe ceny. To dobra informacja dla USA, gdzie ceny paliw są już rekordowo wysokie, co stanowi coraz większy problem w roku wyborów prezydenckich.

Nie mniej ważne były dla USA zapowiedzi Putina o możliwości udzielenia zgody na budowę nowych rurociągów. Rosja może teraz eksportować ponad 9 mln baryłek ropy dziennie, ale rurociągami - tylko 4 mln baryłek, i to głównie do Europy. Choć Putin nie mówił, na jakie nowe rurociągi Kreml się zgodzi, USA mają nadzieję, że chodzi o budowę rury do Murmańska i wielkiego terminalu w tym porcie. Związany z nim projekt eksportu ropy naftowej supertankowcami do USA promowały koncerny Jukos, Sibnieft, Łukoil i TNK. Wiosną zeszłego roku prace nad tym projektem zostały jednak zablokowane.

Współpracy z USA Rosja mówi tak, ale stawia warunki. Minister energetyki i przemysłu Rosji Wiktor Christienko stwierdził, że obecnie Rosja może zwiększyć eksport ropy naftowej tylko z terminalu koło Sankt Petersburga przez Bałtyk i tzw. rurociągiem kaspijskim, kontrolowanym przez amerykański koncern ChevronTexaco. Tymczasem za dwa lata ze względów ekologicznych mają być wprowadzone przepisy ograniczające transport ropy przez Bałtyk. Rosji może zależeć teraz na poparciu USA, by opóźnić ich wejście w życie.

Zwiększenie eksportu przez kaspijski rurociąg może zaś wpłynąć na plany wykorzystania ukraińskiego rurociągu Odessa-Brody do eksportu kaspijskiej ropy do Polski. Ukraiński rurociąg miał otrzymywać kaspijski surowiec z Kazachstanu właśnie za pośrednictwem rurociągu kaspijskiego. Rosja od wielu lat stara się zablokować transport do Europy kaspijskiej ropy ukraińskim rurociągiem, proponując by służył do eksportu rosyjskiego surowca.

W Moskwie Spencer Abraham spotykał się też z przedstawicielami Gazpromu. Amerykańsko-rosyjska współpraca w gazownictwie może w najbliższych latach zyskać wymiar strategiczny. W kwietniu szef amerykańskiego banku centralnego Alan Greenspan stwierdził, że za kilka lat gospodarce USA grozić mogą duże problemy z powodu gwałtownego wzrostu cen gazu. Ratunkiem na to może być jedynie zwiększenie światowego handlu skroplonym gazem ziemnym LNG, a w istocie wykreowanie światowego rynku gazu ziemnego.

Takiego rynku nie da się stworzyć bez udziału Gazpromu, który ma największe zasoby gazu na świecie. Już od zeszłego roku amerykański koncern ConocoPhillips rozmawia z Gazpromem o eksploatacji wielkich złóż gazu na Morzu Arktycznym i dostawach LNG z tych złóż do USA. Rozmowy o tym projekcie o wartości 10 mld dolarów przedłużają się, gdyż Gazprom chce mieć nad nim pełną kontrolę. Domaga się jednocześnie od zachodnich partnerów finansowania oraz przekazania technologii LNG, w której Rosjanie nie mają doświadczenia.