Wstępne informacje na temat trzeźwości kierowcy, pasażera i policjantów wskazywały, że funkcjonariusze byli trzeźwi, zmarły od postrzału Łukasz T. miał mieć bardzo małą ilość amfetaminy w organizmie, a ranny Dawid L. 1,89 promila alkoholu we krwi.
Pojawiają się tymczasem pytania o obiektywność wyników. Próbki krwi pobrane od zmarłego Łukasza i jego kolegi oraz policjantów trafiły zaraz po zdarzeniu do komendy wojewódzkiej, czyli tam, gdzie pracowali policjanci. A dopiero po kilku dniach zabrał je Zakład Medycyny Sądowej.
- To był zły pomysł, będą głosy, że mataczono - mówi nam jeden z policjantów.
- Spodziewaliśmy się, że będą takie podejrzenia, dlatego próbki zostały zalakowane. Gwarantuję, że niczego nie tknięto - zapewnia Mirosław Adamski z poznańskiej prokuratury okręgowej. - Z pisma Zakładu Medycyny Sądowej wynika: "Próbki krwi i moczu, które przekazano z laboratorium komendy wojewódzkiej, mają nienaruszone banderole".
Dlaczego zatem próbki w ogóle trafiły do komendy? - Bo tylko tam mają lodówki, które utrzymują próbki w odpowiedniej temperaturze - dodaje Adamski.
Prokuratura zielonogórska czeka również na badanie dysku komputerowego, na którym nagrywano obraz z kamery przemysłowej przy ulicy Bałtyckiej, gdzie doszło do strzelaniny. Dysk został rutynowo skasowany, ale firma, która go analizuje, twierdzi, że zapis można odtworzyć.
Tragedia rozegrała się 29 kwietnia, gdy Łukasz T. i Dawid L. wracali ze Swarzędza do Poznania. Policjanci myśleli, że jeden z nich to poszukiwany bandyta, a gdy 19-latkowie nie chcieli wysiąść z samochodu, oddali w ich kierunku 20 strzałów. Łukasz zginął, a Dawid jest częściowo sparaliżowany.