Od wtorku 4 lipca trwały poszukiwania Białorusina, który w poniedziałek wyruszył na samotną wyprawę w Tatry. Mężczyzna nie powrócił ze swojej wędrówki. Zaginięcie zgłosiła jego zaniepokojona znajoma, która bezskutecznie starała się z nim skontaktować.
Białorusin w poniedziałek zaparkował swój samochód na Łysej Polanie, a następnie udał się w Tatry. Według relacji jego bliskich mężczyzna zamierzał zdobyć Rysy, Przełęcz pod Chłopkiem lub Orlą Perć. Z wyprawy jednak nie wrócił. Nie było z nim także kontaktu. Jeszcze w środę rano ratownik dyżurny TOPR, które odpowiadało za poszukiwania, informował o zaangażowaniu w akcję słowackich ratowników wraz z psami tropiącymi. Ratownicy wykorzystali także śmigłowce oraz drony wyposażone w kamery. Około godziny 12:30 Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe poinformowało o odnalezieniu Białorusina w rejonie Rysów. "Niestety bez oznak życia" - napisali w mediach społecznościowych ratownicy. Dalsze informacje mają zostać przekazane po zakończeniu działań.
Ratownicy TOPR poinformowali, że zaledwie od 1 lipca udzielili pomocy aż 24 osobom. "Dominowały kontuzje kończyn w wyniku poślizgnięć i upadków". Służby apelują o umiejętne planowanie wyjść w Tatry. Warto mieć na uwadze, że w wysokich partiach gór wciąż zalegają płaty starego śniegu, które skutecznie utrudniają warunki do uprawiania turystyki. Na najbliższe dni prognozowana jest także burzowa pogoda. Ratownicy apelują więc o "rozsądek, nieprzecenianie swoich możliwości i rozsądny dobór celów w zależności od posiadanego sprzętu i umiejętności".