Grupa 20 osób w wieku od ośmiu do jedenastu lat pojechała na wakacje w Bieszczady. Dzieci, które zostały zakwaterowane w ośrodku na terenie miejscowości Rudenka w powiecie leskim (woj. podkarpackie), trafiły do szpitala z objawami zapalenia żołądkowo-jelitowego. Lekarze przekazali, że stan młodych pacjentów jest dobry. Sanepid stara się ustalić, co mogło być przyczyną zatrucia pokarmowego.
Jak poinformował portal esanok.pl, dzieci przyjechały do Rudenki 3 lipca. Objawy zatrucia pokarmowego wystąpiły u nich już pierwszej nocy, którą spędzali w Bieszczadach. - Dzieci trafiły do nas z objawami zapalenia żołądkowo-jelitowego. Aktualnie przebywają na oddziale dziecięcym naszej placówki. Ich stan jest dobry - przekazał Wojciech Roczniak, zastępca dyrektora szpitala w Lesku, do którego trafiła część dzieci. Stan większości pacjentów szybko się poprawił, dzięki czemu mogli oni opuścić szpital, o czym możemy przeczytać w "Fakcie".
W transporcie dzieci do miejscowych placówek medycznych uczestniczyli strażacy oraz ratownicy medyczni. - Siedem zespołów ratownictwa medycznego interweniowało w związku z podejrzeniem zatrucia u osób przebywających w ośrodku wypoczynkowym na terenie powiatu leskiego. Ogółem do szpitali w Lesku, Ustrzykach Dolnych, Sanoku, Brzozowie i Przemyślu zostało przetransportowanych 20 osób - powiedziała Beata Pieszczoch, dyrektor Bieszczadzkiego Pogotowia Ratunkowego SP ZOZ w Sanoku.
Sanepid stara się ustalić, co spowodowało problemy zdrowotne uczestników kolonii. Poinformował o tym dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Ustrzykach Dolnych Wiktor Fiodor. - Objawy zatrucia to wymioty i biegunka. Zbieramy informacje, skąd źródło tego problemu. Najprawdopodobniej nie jest to zatrucie, do którego doszło w samym ośrodku. Z tego co wiem, objawy pojawiły się już w autobusie. Albo grupa wcześniej coś zjadła, albo jeden z uczestników kolonii był chory. Wirus, w autokarze, przy dużym zagęszczeniu osób, bardzo szybko się roznosi - stwierdził Wiktor Fiodor.