Tragedia z udziałem broni palnej miała miejsce 15 czerwca br., przed godziną 18, przy ulicy Kasjopei w Szczecinie. Sytuacja była na tyle poważna, że na miejsce wezwani zostali antyterroryści. W mieszkaniu, z którego dochodziły strzały, znaleziono ciała trzech osób.
- Według wstępnych ustaleń śmierć wszystkich osób nastąpiła na skutek obrażeń powstałych w wyniku postrzału - poinformowała Polską Agencję Prasową rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Szczecinie Alicja Macugowska-Kyszka. - Jest to opinia wstępna. Prokuratura oczekuje na końcową opinię biegłych - podkreśliła. PAP podaje również, że według nieoficjalnych ustaleń napastnik wtargnął do mieszkania, gdzie zastrzelił swoją byłą partnerkę i jej obecnego partnera, a następnie popełnił samobójstwo.
Wstępne ustalenia prokuratury zgadzają się z relacjami naocznych świadków zdarzenia. - Zobaczyłem, że na balkonie pobliskiego budynku stoi ktoś ubrany na czarno. W ręce miał pistolet. Strzelał z niego. Raz za razem. Był huk, z lufy wydobywał się błysk. Czy to była prawdziwa broń, czy hukowa? Nie wiem. Po chwili ten ktoś schował się w mieszkaniu, a zaraz potem opuszczono w nim rolety - relacjonował jeden z nich w rozmowie z "Gazetą Wyborczą". Okoliczni mieszkańcy byli zdania, że napastnik zabarykadował się w mieszkaniu. Wezwani na pomoc antyterroryści zjawili się pod budynkiem około godziny 19:20. Służby specjalne opuściły mieszkanie przed godziną 20, ustępując miejsca najpierw sanitariuszom, a następnie technikom kryminalistyki.