21 czerwca na jednym z osiedli w Raciborzu (woj. śląskie) doszło do zdarzenia, które - jak stwierdzili policjanci - "zmroziło krew w żyłach". Na zewnętrznym parapecie otwartego okna mieszkania na trzecim piętrze stało małe dziecko. Dziewczynka została uratowana przez funkcjonariuszy policji oraz straży pożarnej. Rodzice trzylatki wyjaśnili mundurowym, dlaczego ich dziecko było samo w domu.
Policjanci otrzymali zgłoszenie o trzyletniej dziewczynce stojącej w otwartym oknie od kobiety, która mieszka na raciborskim osiedlu. Na miejsce przyjechali policjanci oraz strażacy. Służby musiały działać szybko, ponieważ "sytuacja była poważna", jak czytamy w policyjnym komunikacie. Część funkcjonariuszy pozostała pod blokiem, żeby asekurować dziewczynkę, podczas gdy inni wbiegli do budynku.
Strażacy siłowo otworzyli drzwi mieszkania, a policjant wszedł do pokoju, w którym znajdowała się dziewczynka. W ten sposób służby zdołały uratować trzylatkę. Wkrótce na miejscu zdarzenia pojawił się ojciec dziewczynki, dzięki czemu ustalono, dlaczego dziecko przebywało samo w domu.
Ojciec trzylatki powiedział, że właśnie wrócił z pracy, a dziewczynką miała opiekować się jego żona. Nie wiedział, dlaczego kobieta zostawiła córkę samą w mieszkaniu. Gdy mężczyzna zadzwonił do matki dziewczynki, ta wyjaśniła, że wyszła na miasto, aby zrobić zakupy i zamierzała niebawem wrócić do domu. Ojciec dziecka zapewnił policjantów, że taka sytuacja miała miejsce po raz pierwszy i już nigdy się nie powtórzy.
Policjanci z Raciborza podkreślili ważną rolę, jaką w uratowaniu dziewczynki odegrała sąsiadka. Docenili to, że kobieta nie pozostała obojętna i zawiadomiła funkcjonariuszy. Mundurowi przypomnieli też, że prawo zabrania pozostawiania bez opieki dzieci poniżej siódmego roku życia.