Dzieci z przedszkola nr 12 "Niezapominajka" w Słupsku były na wycieczce w Łeba Parku - Parku Dinozaurów w Łebie, podczas którego dyrektorka zabrała je do domu strachów. I choć - jak wyjaśniała - weszły do niego tylko chętne dzieci, nagranie z wizyty, które zostało zamieszczone na facebookowej stronie, a następnie usunięte, wyglądało przerażająco. Słychać na nim przerażone dzieciaki, które wołają o pomoc, chcą wyjść i mówią, że nie chcą umierać. Sprawę obszernie opisał "Dziennik Bałtycki", opublikował też wspomniane nagranie.
Jak relacjonuje dziennik, film z wizyty w domu strachów przesłała oburzona matka. Nagranie początkowo zostało opublikowane na Facebooku przedszkola, jednak po jakimś czasie zostało usunięte. Widać na nim niewiele - ciemność, groźne postacie i przebłyski świateł, słychać natomiast głównie płacz i krzyki co najmniej kilkorga dzieci.
- Boimy się! Chcemy wracać! - płaczą przedszkolaki.
- Nie bójcie się, to tylko takie maskotki. Nie wracamy, idziemy do przodu - odpowiada nauczycielka.
Dalej kobieta uspokaja maluchy, mówi, że jest z nimi, trzyma je i mówi, by się nie bały. Dzieci płaczą dalej. - A widzicie, tak chcieliście się bać! - odpowiada przedszkolanka.
- Chcemy wracać!
- Nie, trzeba być twardym!
Dalej słychać chłopca, który łka i krzyczy, że chce do mamy. Pozostali wciąż sygnalizują, że się boją, że będą im się śniły strachy. - No co, chcieliście dom strachów, moi bohaterowie? - odpowiada nauczycielka. Chłopiec nadal woła mamę, pyta, gdzie jest: - Jestem za młody, żeby umierać - mówi.
- Tak, jesteś za młody. Ja ci obiecuję, że nie umrzesz tutaj - odpowiada nauczycielka.
Dziennikarze "Dziennika Bałtyckiego" rozmawiali z dyrektorką przedszkola, która tłumaczyła, że przy atrakcji nie było żadnych oznaczeń dotyczących wieku, więc uznała, że jest ona bezpieczna. Widziała też młodsze dzieci wychodzące z obiektu. Powiedziała, że do środka weszły tylko te dzieci, które się zgłosiły i nikt nie był zmuszany na siłę. Przyznała, że w środku sygnalizowały, że się boją (według niej było to tylko dwoje z nich), ale byli już w połowie drogi. - Zatem, czy zawrócić, czy iść do przodu, wychodziło na to samo - stwierdziła. Ponadto jej zdaniem nic wielkiego się nie stało, a strach jest naturalną emocją, której przełamanie przynosi pozytywne skutki.
Psycholożka, z którą rozmawiał "DB", Małgorzata Gierszewska z Poradni Pedagogiczno-Psychologicznej w Słupsku ma inne zdanie. Według niej dzieci przeżyły traumę, a nauczycielka powinna się wycofać już po pierwszych krzykach dzieci. - Przed wejściem powinna być jasna informacja, od którego roku życia jest ta atrakcja. Myślę, że mogą to być dzieci już po trzeciej klasy szkoły podstawowej, a nawet starsze. Takie, które potrafią zdać sobie sprawę, że jest to fikcja. Dzieci przedszkolne nie odróżniają fikcji od prawdziwej sytuacji - tłumaczyła. Dyrektorka Wydziału Edukacji w Urzędzie Miejskim w Słupsku Anna Sadlak przekazała, że nie wpłynęła skarga od rodziców dzieci, które wzięły udział w wycieczce.