Do brutalnego zdarzenia doszło 14 maja w niedzielne popołudnie we wsi Aleksandrów zlokalizowanej w powiecie biłgorajskim (województwo lubelskie). Poszkodowany chłopiec miał zostać zaczepiony przez 12-latka w towarzystwie dwóch kolegów. Według ustaleń w trakcie bójki napastnik odgryzł starszemu koledze kawałek skóry z czoła, po czym oddalił się z miejsca zdarzenia, pozostawiając rannego 13-latka bez pomocy medycznej. Do szpitala w Lublinie ranny chłopiec trafił za sprawą natychmiastowej reakcji rodziców.
Stan przybyłego na oddział pogryzionego nastolatka był na tyle poważny, że wymagał natychmiastowej interwencji lekarskiej. Chłopiec przeszedł zabieg chirurgiczny i spędził w placówce kilka dni. - Jak wiozłem syna ze szpitala, przez całą drogę zasłaniał się kocem. Wstydził się, pewnie nie chciał, żeby ktoś go widział z tym opatrunkiem - opowiadał w materiale "Uwagi" ojciec poszkodowanego nastolatka. Syn miał również dopytywać ze łzami w oczach w trakcie zdjęcia opatrunku o swój wygląd. Chłopiec przeszedł traumę i jest obecnie pod opieką psychologa, a w przyszłości podejmie terapię. Pierwszy przeszczep nie przyjął się, dlatego młodego pacjenta czeka kolejny zabieg chirurgiczny.
Rodzice pogryzionego 13-latka zgłosili sprawę na policję. "Po informacji o tym zdarzeniu, na miejsce skierowani zostali policjanci. Mundurowi ustalili między innymi świadków zdarzenia. Z uwagi na charakter sprawy oraz wiek chłopców o zdarzeniu został poinformowany Sąd Rodzinny, który jest właściwy do rozstrzygania w tego typu sprawach. Kolejne czynności wykonujemy na polecenie Sądu" - informowała na swojej stronie Komenda Powiatowej Policji w Biłgoraju.
W toku śledztwa okazało się, że agresywny 12-latek już dwukrotnie zmieniał szkołę ze względu na swoje zachowanie. Nie jest to również jego pierwsza konfrontacja z sądem dla nieletnich. - Mieliśmy zgłoszenia dotyczące tego 12-latka. W jednym przypadku miało dochodzić do gróźb wobec 13-letniego kolegi. Druga sprawa dotyczyła 13-letniej dziewczynki. Tutaj zebrane materiały wystarczyły do przekazania sprawy do sądu - wyjaśniała w "Uwadze" nadkomisarz Andrzej Fijołek z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.