13-letni Kacper, były już ministrant parafii pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Bestiwnie (woj. śląskie, pow. bielski), po jednej z niedzielnych mszy w maju wrócił zapłakany. Powiedział rodzicom, że nie chce już dłużej służyć, bo "dostał lanie" od księdza. Twierdził, że duchowny od jakiegoś czasu regularnie bił chłopców sznurkiem od sutanny, np. za opuszczenie zbiórki albo nieprzyjście na mszę, na której mieli służyć.
Nastolatek opowiedział w rozmowie z lokalnym Radiem Bielsko, że ksiądz "ciągnął go za uszy, bił sznurkiem, albo przekładał przez kolano i uderzał ręką". - Ksiądz sobie usiadł i każdy podchodził no i on zaczął wpierw wyzywać ministrantów od dziadów (...), a potem brał ten sznurek i zaczął bić i tak praktycznie każdego... głównie w pośladki, ale jak mu zeszło, to zdarzało się też tutaj, na końcu kręgosłupa - relacjonował Kacper.
Rodzice nastolatka powiadomili policję i kurię bielsko-żywiecką. Jak poinformowała Katarzyna Chrobak, rzeczniczka Komendy Miejskiej Policji w Bielsku-Białej, sprawę zakwalifikowano jako naruszenie nietykalności cielesnej. Dodała, że materiały obciążające księdza zostały już przekazane sądowi w Pszczynie - podał "Fakt".
Centrum Informacyjno-Medialne Diecezji Bielsko-Żywieckiej potwierdziło "Gazecie Wyborczej", że kuria wie o sprawie i wszczęła postępowanie wyjaśniające. Zapewniono, że duchowni skontaktowali się z rodzicami ministrantów oraz przekazali dane kontaktowe, "gdyby ktoś jeszcze chciał złożyć jakąkolwiek opinię w tej sprawie".