Rzeszów. Listonosz usłyszał zza drzwi wołanie o pomoc. Jego reakcja uratowała życie kobiety

Kiedy usłyszał zza drzwi wołanie o pomoc, natychmiast zareagował. Listonosz nie spodziewał się, że tego dnia uratuje komuś życie. Pracownik Poczty Polskiej w Rzeszowie nie czuje się bohaterem, ale jak twierdzi, stara się być dobry dla ludzi.

O zdarzeniu poinformowała Poczta Polska w swoich mediach społecznościowych. Piotr Byjoś nie spodziewał się, że 17 kwietnia w pracy będzie nieco inny niż dotychczasowe. O godzinie 7:00 rano pojawił się w budynku w Rzeszowie, ułożył pocztę, zapisał w systemie listy polecone i wyjechał swoim samochodem do miejscowości Zgłobień. Tym razem dostarczał przesyłkę za pobraniem do starszej kobiety. Żeby mieć pewność, że adresatka będzie w domu, postanowił do niej zadzwonić.

Zobacz wideo Policjanci zatrzymali 30-letnią listonoszkę, która zgromadziła w swojej piwnicy ponad 2600 niedoręczonych przesyłek

Pracownik poczty próbował dostarczyć przesyłkę. Usłyszał wołanie o pomoc

- Staram się być dla ludzi dobry. Gdy kogoś nie ma w domu, to dzwonię i pytam co zrobić z przesyłką? Czy przyjechać później? Jeśli nie, to zostawiam ją na drugi dzień - mówił listonosz. Kobieta nie odbierała telefonu, więc pan Piotr postanowił w międzyczasie dostarczyć inne paczki. Wciąż jednak pamiętał o adresatce, która mogła czekać na doręczenie, więc pojechał pod wskazany adres ponownie. Mężczyzna pukał i dzwonił do drzwi, ale nadal nikt nie odpowiadał. Nagle listonosz usłyszał stłumione wołanie o pomoc z wnętrza i postanowił natychmiast zareagować.

Rzeszów. Listonosz uratował życie kobiecie

Listonosz okrążył dom i sprawdził, czy w pobliżu nie ma żadnych pozostawionych kluczy, które umożliwiłyby wejście do środka budynku. Kiedy poszukiwania zakończyły się niepowodzeniem, mężczyzna pojechał po członków najbliższej rodziny kobiety, którzy wpuścili go do środka. Okazało się, że seniorka przebywa w pokoju, do którego nie można się dostać. Kobieta upadła i doszło do zablokowania się drzwi. To nie powstrzymało listonosza przed udzieleniem ratunku.

Na miejsce wezwano straż pożarną, która pomogła dostać się do środka pomieszczenia m.in. ratownikom pogotowia. Jak zauważył pan Piotr, gdyby nie szybka reakcja, poszkodowana mogłaby leżeć w pomieszczeniu do dziś. Jak uważa, kobieta nie była często odwiedzana. Listonosz skromnie twierdzi, że wykonywał tylko swoją pracę i nie czuje się bohaterem.

Więcej o: