Łukasz B. i Mariola K. zostali zatrzymani 19 maja. Dzień później, 20 maja Sąd Rejonowy w Słupsku (woj. pomorskie) zdecydował o ich tymczasowym areszcie. Prokuratura postawiła parze zarzuty znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad dwiema córkami (trzy pięć lat) oraz synem (dwa lata).
Funkcjonariusze nie chcą ujawniać więcej szczegółów ze względu na dobro dzieci i śledztwa. Nieoficjalnie wiadomo, że dzieci prawdopodobnie były bite, przypalane papierosami, pojone alkoholem, jedno z nich ma wybite zęby - podali dziennikarze "Głosu Pomorza". - Dwulatek w ogóle nie chodzi, a trzylatek nie mówi - przekazała szefowa Prokuratury Rejonowej w Słupsku Magdalena Gadoś. Jak pisaliśmy na Gazeta.pl, piekło rodzeństwa przerwali policjanci, którzy w grudniu 2022 roku otrzymali zgłoszenie o "nietrzeźwych rodzicach". Funkcjonariusze pojechali pod wskazany adres - mieszkania Łukasz B. i Marioli K. pod Słupskiem w gminie Kobylnica. Miała trwać tam libacja alkoholowa. - W mieszkaniu panował straszny bałagan. Wszędzie leżały zabrudzone pampersy. W środku panował olbrzymi smród i brud - powiedział dziennikarzom "Głosu Pomorza" informator. Mundurowi zawiadomili pracowników socjalnych i tej samej nocy przekazali ich dzieci pod opiekę wskazanej rodzinie zastępczej.
Rodzeństwo u zastępczych opiekunów przebywa do dzisiaj. - Dzięki tym ludziom dzieci bardzo się otworzyły i opowiedziały, o tym, co je spotkało - przekazała w rozmowie z "Faktem" prokuratorka Magdalena Gadoś. - Długo pracuję w zawodzie, ale z czymś takim jeszcze się nie spotkałam. Nie wyobrażam (sobie - red.), że w taki sposób można się zachować wobec swojego dziecka. Rodzice nie przyznali się do winy, negują całkowicie stosowanie przemocy wobec dzieci, ale w mojej ocenie materiał dowodowy nie pozostawia żadnych wątpliwości. To, że rodzice są teraz w areszcie, jest konsekwencją olbrzymiej, gigantycznej wręcz pracy rodziny zastępczej, do której trafiło rodzeństwo - dodała.
Anna Łabik, kierowniczka Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Kobylnicy przekazała dziennikarzom "Głosu Pomorza", że do urzędu nie napływały niepokojące informacje. - Rodzina nie korzystała ze świadczeń ośrodka pomocy społecznej. Asystent rodziny pojawił się w domu dopiero po odebraniu dzieci. Rodzice wyrazili na niego zgodę i z nim współpracowali. Wywiązywali się z określonych zobowiązań, między innymi oboje podjęli terapię leczenia uzależnień, rozpoczęli remont mieszkania, mężczyzna podjął stałe zatrudnienie - dodała. - Trudno uwierzyć, że nikt nie słyszał płaczu dzieci. Pracownik socjalny nie przebywa 24 godziny u danej rodziny, bez współpracy ze społeczeństwem, sąsiadami niewiele możemy zrobić. A wystarczyłby jeden telefon, sygnał... - stwierdziła.
Brat aresztowanego mężczyzny, Mateusz również o niczym nie wiedział i żadnych oznak przemoc nie widział. - Pracuję za granicą, ale co miesiąc zjeżdżam do brata. Nic niepokojącego nie zauważyłem, dzieci w mojej obecności nie były bite. Owszem, brat z dziewczyną nadużywali alkoholu, ale nie wierzę, żeby byli zdolni do katowania dzieci - powiedział. Z ustaleń dziennikarzy "Głosu Pomorza" wynika, że Marioli K. już wcześniej odebrano trójkę dzieci z poprzedniego związku i również przekazano je rodzinie zastępczej.
Potrzebujesz pomocy albo jesteś świadkiem przemocy?
Jesteś świadkiem przemocy lub masz podejrzenia, że komuś dzieje się krzywda? Osoby, które mieszkają w sąsiedztwie osób, które podejrzewają o stosowanie przemocy, powinny pomóc potencjalnym ofiarom na kilka sposobów. Warto reagować zwłaszcza wtedy, gdy: słyszysz awantury, krzyki, płacz lub nietypowe hałasy. Świadkowie przemocy mogą porozmawiać z osobą krzywdzoną i zaoferować jej pomoc lub bezpośrednio zgłosić swoje podejrzenia na policję, do Ośrodka Pomocy Społecznej lub na "Niebieską Linię", dzwoniąc pod numer 800 12 00 02. Warto pamiętać, że osoba krzywdzona często kryje sprawcę ze wstydu lub strachu - to jednak nie powinno zniechęcać do działania.
"Namawiamy do przyjrzenia się takim sytuacjom i udzielenia pomocy w celu przerwania przemocy. Weźmiesz wtedy udział w bardzo ważnym etapie przeciwdziałania przemocy - w interwencji. Twoja interwencja może zapoczątkować proces wychodzenia z przemocy osoby pokrzywdzonej, ale przede wszystkim może pomóc zapewnić jej bezpieczeństwo" - apeluje "Niebieska Linia". Więcej informacji znajdziesz na tej stronie. Jeśli występuje zagrożenie życia - dzwoń na numer alarmowy 112.