Kamil zmarł 8 maja po ponad miesięcznej walce o zdrowie, w czym próbowali pomóc mu lekarze z Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Chłopiec trafił do szpitala po tym, jak został poparzony przez swojego ojczyma - Dawida B. (mężczyzna przyznał się do tego czynu). Śledczy badają jednak nie tylko wątek znęcania się nad dzieckiem, ale też sprawdzają działanie instytucji, który znały trudne położenie rodziny.
Jak informował Onet.pl, kluczowy w sprawie Kamila miał być 13 listopada 2022 roku. Wówczas chłopiec uciekł z domu w Olkuszu (gdzie na parę miesięcy rodzina przeprowadziła się z Częstochowy) w samej piżamie. Szpital, do którego trafił chłopiec, powiadomił o tym zdarzeniu sąd. Informacja ta została potwierdzona przez rzeczniczkę Sądu Okręgowego w Krakowie. - Sąd wszczął postępowanie z urzędu, które zakończyło się w marcu 2023 roku ograniczeniem władzy rodzicielskiej - powiedziała "Super Expressowi" Barbara Górszczyk.
Rodzina była nadzorowana przez kuratora, który wysyłał sprawozdania na jej temat do sądu. Nie stwierdził, by w rodzice stosowali przemoc wobec dzieci, ale zauważył "dysfunkcyjność wychowawczą w odniesieniu do małoletnich dzieci". Chciał też, by rodzice bardziej współpracowali z instytucjami.
Jak zauważa "SE", nie do końca jest jasne to, jak wyglądała współpraca między sądem a Ośrodkiem Pomocy Społecznej w Olkuszu. W rozmowie z TVN24 dyrektorka OPS Magdalena Jajkiewicz stwierdziła, że ośrodek wysłał pięć wniosków do sądu - w nich miała znaleźć się informacja o tym, że w rodzinie dochodzi do zagrożenia zdrowia i życia dziecka, chociażby przez niekontrolowane ucieczki Kamila z domu.
Sędzia Barbara Górszczyk w rozmowie z "SE" zaprzeczyła, by OPS "wielokrotnie informowało o istnieniu zagrożenia zdrowia lub życia". Pismo miało być jedno, datowane na 31 października 2022 roku i miało dotyczyć wglądu w sytuację rodziny. W późniejszej rozmowie z Onetem Jajkiewicz dodała, że wnioski miały różną treść, ale w przynajmniej jednym było wskazanie, że chodzi o zdrowie i życie dziecka.
Dziennikarz Rafał Strzelec z "SE" poprosił sąd i OPS o ostateczną wersję wydarzeń. Jajkiewicz napisała, że cała dokumentacja związana z Kamilem została zabezpieczona przez prokuraturę i "ze względu na dobro śledztwa, Ośrodek nie może udzielić szczegółowych informacji w sprawie". Zdementowała jednak, by sąd otrzymał pięć wniosków z informacją o zagrożeniu zdrowia lub życia ośmiolatka, a przekaz ten miał znaleźć się w jednym wniosku. Sędzia Górszczyk dodała, że pismo ws. zagrożenia życia Kamila wpłynęło do sądu raz.
- Powiem wprost. MOPS w Olkuszu po prostu kłamie, mówiąc o rzekomych pięciu raportach, które miały niby trafić do sądu w tej sprawie. Tak nie było. Raport MOPS był tylko jeden. I nie mówił o przemocy, a jedynie o "niewydolności wychowawczej", bo matka tego zmarłego chłopca jest nieco, że tak powiem, nieogarnięta, niezaradna. MOPS ani słowem nie wspomniał o przemocy, materiały są w sądzie, to można udowodnić - powiedziała sędzia sądu rodzinnego, prezeska Stowarzyszenia Sędziów Sądów Rodzinnych Pro Familia Karolina Sosinska w rozmowie z Onetem.