25 maja warszawscy radni zajmą się projektem uchwały o podniesieniu opłat za pobyt w Stołecznym Ośrodku dla Osób Nietrzeźwych, co opisuje portal tvn24.pl. Urzędnicy wyliczyli, że koszty prowadzenia izby wytrzeźwień przy ulicy Kolskiej w przeliczeniu na jedną osobę o ponad 200 złotych przekraczają kwotę, jaka jest pobierana od ludzi przebywających w ośrodku. Niektórzy powątpiewają jednak, czy proponowane zmiany przyczynią się do realnej poprawy sytuacji.
Wraz z wejściem w życie nowych przepisów opłata za pobyt w Stołecznym Ośrodku dla Osób Nietrzeźwych kosztować będzie 395 złotych. Oznaczałoby to wzrost o ponad 50 zł, jako że obecnie osoby trafiające do izby wytrzeźwień płacą 343 złote za jedną noc. Wyjątek mają stanowić osoby w kryzysie bezdomności, kierowane przez Warszawskie Centrum Integracji "Integracyjna Warszawa" do Działu Przerywania Ciągów Alkoholowych. Koszty ich pobytu, tak jak dotychczas, będą pokrywane z budżetu miasta.
Jak zauważa portal warszawa.naszemiasto.pl, wzrost cen za pobyt w izbie wytrzeźwień przy Kolskiej byłby kolejną z podwyżek, na które decydowano się ostatnimi czasy. W 2020 roku opłata ta wynosiła niecałe 300 złotych. Już rok później kwota wzrosła do 326 zł, a w roku ubiegłym podniesiono ją o kolejne 17 złotych.
Urzędnicy podkreślają, że opłaty za pobyt w izbie wytrzeźwień przy ulicy Kolskiej, choć coraz wyższe, nadal nie wystarczają na pełne sfinansowanie działalności ośrodka. Ratusz wyliczył, że przeciętny koszt pobytu jednej osoby, która trafiła na izbę, wynosił w zeszłym roku ok. 590 złotych. Radny Maciej Binkowski uważa, że zmiana wysokości opłat za pobyt w ośrodku nie rozwiąże problemu. Polityk twierdzi, że izba wytrzeźwień to instytucja nieefektywna.
- Wiele miast w Polsce już dawno się wycofało z jej prowadzenia. Gdyby izby były realnym narzędziem wsparcia dla osób z problemami alkoholowymi, pomagały w terapii, wówczas ich istnienie byłoby uzasadnione. Jednak izba tych oczekiwań nie spełnia. Pamiętajmy o tym, że jest to podwyżka na papierze. Większość osób tam trafiających i tak nie ma pieniędzy na pokrycie kosztów swego pobytu. Są im wystawiane rachunki, za które i tak miasto musi samo zapłacić - powiedział Maciej Binkowski, cytowany przez portal warszawa.naszemiasto.pl za PAP.