Szczury potrafią spowodować nie tylko strach u osób, które mają z nimi styczność. Gryzonie są w stanie roznosić również groźne choroby i powodować zniszczenia. Polsat szacuje, że na każdego mieszkańca Wrocławia przypada 10 szczurów. Wiele z nich zdążyło zagościć w domach na stałe.
Dziennikarze z "Interwencji" postanowili przyjrzeć się problemowi szczurów we Wrocławiu. O opinię zapytali mieszkańców. Jak się okazuje, sprawa jest poważniejsza, niż się wydaje. Gryzonie zdążyły opanować budynki mieszkalne, powodując niepokój i straty materialne.
- Poruszają się rurami. To słychać, bo drapią pazurami. W ten sposób też dostały się do mojej toalety. Najgorsze jest to, że od około roku chodzą po suficie w kuchni i mimo próśb, listów do prezydenta miasta, zgłoszeń do BOK-u, nie ma żadnej reakcji - opowiadała Renata Skrzypek w rozmowie z Polsatem. Słowa kobiety potwierdza pan Jan, który zauważył szczury w śmietnikach. Inny mieszkaniec, pan Dariusz, stwierdza, że głównym powodem inwazji szkodników są właśnie śmieci znajdujące się w odkrytych kubłach. Szczury atakują również przewody w samochodach, narażając ludzi na niebezpieczeństwo i koszty. - Przegryzają przewody od chłodnicy. Koszt naprawy to 200-300 złotych, co najmniej - mówił pan Oleg.
- Faktycznie są miejsca, gdzie tych szczurów jest bardzo dużo. A działania, które podejmują zarządcy, czasami są nieskutecznie - mówił Mateusz Krzyżowski prowadzący firmę deratyzacyjną w rozmowie z Polsatem. W sprawie zabrał głos Urząd Miasta Wrocławia. Kilka tygodni temu urzędnicy miejscy wprowadzili "strefę zagrożenia". Budynki znajdujące się w tym obszarze, zostały objęte dodatkową deratyzacją. - Nasze działania są intensyfikowane. Od marca zdecydowaliśmy o przedłużeniu z pięciu do dziesięciu miesięcy obowiązkowej deratyzacji centrum miasta. Co ważne, dotyczy to wszystkich nieruchomości. Z drugiej strony problemem są też odpady wielkogabarytowe, śmieci nie powinny zalegać - informował Marcin Obłoza z Urzędu Miasta Wrocławia w rozmowie z Polsatem.
Jak informowaliśmy w artykule wyżej, problemy Wrocławia z plagą szczurów trwają od lat. "Gazeta Wyborcza" już w 2017 roku informowała o gromadzie na podwórku w okolicach placu Solnego. Od tamtej pory problem narasta, powodując liczne szkody i straty wśród mieszkańców. Grzegorz Rajter z urzędu miejskiego oznajmił, że incydenty związane ze szczurami można zgłaszać do Wydziału Środowiska przy magistracie lub bezpośrednio do straży miejskiej. Pouczał, że kwestia deratyzacji należy do zarządców budynków.