Z powodu tragicznych wydarzeń, do jakich doszło w domu dziecka w Tomisławicach (pow. sieradzki, woj. łódzkie), władze powiatu poszukują obiektu, w którym mogą zamieszkać wychowankowie placówki. Ich zdaniem dzieci nie powinny wracać do miejsca, które będzie im przypominać tragiczne wydarzenia, do których tam doszło.
Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Według Kazimiery Gotkowicz wicestarościny powiatu sieradzkiego wychowankowie domu dziecka z Tomisławic powinni znaleźć schronienie w innym miejscu. - Dzieci są zabezpieczone, pod pełną opieką psychologów, wychowawców. Natomiast nie chcielibyśmy, żeby dzieci wracały do Tomisławic. Szukamy innej lokalizacji, ale jest za wcześnie, żeby cokolwiek o tym powiedzieć - przekazała Kazimiera Gotkowicz, cytowana przez RMF 24.
Gotkowicz zwróciła też uwagę, że dzieci nie powinny jednak zostać rozdzielone. - Dzieci chcą być razem. Na pewno nie będziemy ich rozdzielać, nie będziemy ich nigdzie wysyłać. Na pewno znajdziemy im takie lokum, że będą zadowolone - dodała. W przyszłym tygodniu mają się odbyć rozmowy w Urzędzie Wojewódzkim w Łodzi oraz w Ministerstwie Rodziny i Polityki Społecznej na temat zmiany miejsca pobytu dzieci.
Do tragicznych wydarzeń doszło w nocy 9 maja w domu dziecka w Tomisławicach. 19-letni Daniel M. zaatakował nożem kilka osób. W wyniku poniesionych obrażeń zmarła 16-letnia Oliwia, a kilka pozostałych osób zostało rannych. 11 maja Prokuratura Okręgowa w Sieradzu postawiła mężczyźnie zarzuty zabójstwa nastolatki oraz usiłowania zabójstwa pięciu innych osób. 19-latek przyznał się do zarzucanych mu czynów. Grozi mu kara dożywotniego pozbawienia wolności.