Łódzką Piotrkowską samochód jechał bez kierowcy. Jego właściciel jadł obiad

Samochód odjechał bez właściciela, który w tym czasie jadł obiad w jednej z łódzkich restauracji. Zareagowało dwóch przechodniów. - Myślałem, że może kierowca zemdlał. Patrzę, ale nie ma nikogo - powiedział motorniczy.

Do zdarzenia doszło w poniedziałek (15 maja) na ulicy Piotrkowskiej w Łodzi. 71-letni mężczyzna, poszedł do jednej z restauracji na obiad. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że nie zabezpieczył prawidłowo swojego samochodu.

Zobacz wideo Zmiany klimatyczne zmierzają w złym kierunku. Jak zamierza walczyć z tym Łódź?

Łódź. Samochód odjechał bez kierowcy. 71-latek dostał mandat

W konsekwencji samochód zaczął się toczyć, a przechadzający się po deptaku mieszkańcy, mieli okazję zobaczyć jadący pojazd bez kierowcy w środku. Dwóch z nich zareagowało i w ostatniej chwili skierowało auto w pryzmę piachu na budowie, tuż przy skrzyżowaniu z ulicą Piłsudskiego. Na miejscu szybko zjawiła się straż miejska, która wezwała policję. 71-latek został ukarany mandatem w wysokości 100 zł. 

Pan Szymon: Ludzie się patrzyli i nie próbowali nic zrobić

Reporterka Radia Eska dotarła do mężczyzny, który zatrzymał samochód. - Szczerze mówiąc, to wszystko wyglądało to, jak jakiś plan filmowy, gdzie większość ludzi się niestety patrzyła i nie próbowała nic zrobić. Myślę, że w kilka osób bylibyśmy w stanie zatrzymać to auto do całkowitego zera, ale dobrze, że skończyło się to chociaż w taki, a nie inny sposób. Auto mogłoby, chociażby jechać przez całą Piotrkowska i wyjechać na jedno z bardziej ruchliwych skrzyżowań - powiedział pan Sebastian w rozmowie z Elą Piotrowską. - Zrobiłem, co mogłem i to, co powinienem zrobić i co uważałem za słuszne. Brak jakiejkolwiek reakcji byłby dla mnie karygodny - dodał.

Pan Krzysztof: Myślałem, że kierowca zemdlał. Patrzę, ale nie ma nikogo

Z kolei pan Krzysztof, motorniczy łódzkiego MPK był przekonany, że ludzie gonią pijanego kierowcę. - Później usłyszałem lekki huk, poszedłem zobaczyć, co się dzieje. Myślałem, że może kierowca zemdlał. Patrzę, ale nie ma nikogo. [...] Mógłby spowodować galante [łódzki regionalizm; galante, czyli duże - red.] szkody. Jest ruchliwa ulica, są tramwaje. Może zatrzymałby się na jakimś samochodzie, albo samochód na nim. Na szczęście zatrzymał się na piachu - wyjaśnił.

Więcej o: