Ojczym Kamila z Częstochowy będzie miał "jesień średniowiecza" w więzieniu? Strażnik komentuje

Strażnik więzienny napisał list do redakcji "Faktu", w którym wypowiedział się o śmierci Kamila z Częstochowy. Według niego będzie to kolejna tragedia, która "niestety niczego nie zmieni". Strażnik wątpi też w to, by ojczyma czy matkę zmarłego ośmiolatka spotkało coś więcej po osadzeniu w celi.

"Tragedia Kamila niestety niczego nie zmieni, będzie kolejnym małym odcinkiem na autostradzie przemocy wobec dzieci, często zadawanej przez najbliższych" - napisał anonimowy strażnik więzienny do redakcji "Faktu". Jak zaznaczył, pracuje w dużej jednostce i swoją opinię o tym, co może czekać ojczyma Kamila i jego matkę po tym, jak zostaną skazani za przemoc domową, opiera na tym, co widzi w więzieniu, w którym pracuje. Zakłada też, że w innych miejscach może być inaczej. 

Zobacz wideo "Potrzebujemy narodowej strategii walki z przemocą wobec dzieci"

Śmierć Kamila z Częstochowy. Strażnik więzienny: Raczej mogę założyć, że ojczymowi Kamila będzie się siedziało naprawdę spokojnie

Strażnik więzienny zwrócił uwagę na to, że użytkownicy mediów społecznościowych mają jedno przekonanie o tym, co dzieje się w więzieniach z osobami skazanymi za morderstwa czy gwałty na dzieciach. Według niego są to tylko "życzenia" czy "wróżby" internautów, które przejawiają się we wpisach, takich jak: "No to teraz zrobią mu z d**py jesień średniowiecza", "będzie robił codziennie za dz***ę" - piszą internauci. Co sądzi o tym strażnik?

Głupoty. Wiem, że są miejsca, gdzie medialnych oprawców wita się ostrymi okrzykami z okien, a i dalsza odsiadka pewnie nie należy do najmilszych. Myślę jednak, że to incydentalne sytuacje. 'Więzienna Polska' (Służba Więzienna - red.) zrobi wszystko, by tym skazańcom nie spadł włos z głowy. Dlaczego? Po pierwsze: dla swojego spokoju. Żaden oddziałowy ani 'wychowek' (wychowawca - red.) nie wsadzi takiego w miejsce, gdzie będzie mu groziło niebezpieczeństwo, bo sam za to później odpowie, gdy sprawa się wyda. I kierownictwo ma to na uwadze. Każdy wszak dba o swój spokój przede wszystkim. Po co ryzykować dyscyplinarne kary, sprawy sądowe czy w ostateczności wydalenie ze służby? Nie ma to sensu

- napisał w liście. Drugi powód, który zostaje wymieniony w wiadomości to to, że taki więzień z reguły ma już przygotowane miejsce tak, by nic mu nie zagrażało. Często trafia do celi z "jakimiś dziadkami", których nic nie interesuje. Osobom tym radzi się też, by nie mieli przy sobie "białka" - wyroku sądu z opisem, za co odbywają karę. Jeśli mają, wówczas strażnicy sugerują więźniowi, by pozbył się takiego listu, drąc go na małe kawałki i spuszczając w sedesie, bo z hasionka (śmietnika - red.) można taki list wyjąć i poskładać.

Jak dodał, niektórzy skazani za zabójstwo dziecka przyznają się tylko do tego, że "siedzą za głowę", czyli morderstwo, co w niektórych kręgach osadzonych przyjmowane jest z większym szacunkiem. Problemu ze współwięźniami, bez względu na rodzaj przestępstwa, nie mają też osadzeni, którzy mają pieniądze i pomoc od bliskich lub znajomych z wolności.

"Czy ktoś zrobi mu krzywdę w więzieniu? Pięć razy się zastanowi, nim coś takiego przyjdzie mu do głowy (...). Raczej mogę założyć, że ojczymowi Kamila będzie się siedziało naprawdę spokojnie" - uważa strażnik więzienny. Gdy przestępstwo wyjdzie na jaw, wówczas osadzeni często proszą o "ochronkę" - czyli celę ze spokojniejszymi osobami, z których nie wychodzą nawet na spacery czy pod prysznic, myjąc się w celi. Strażnicy więzienni z kolei mają być zobowiązani do tego, by więźniowie zachowali "możliwie najszerszy dobrostan". 

"Dlatego prawie śmiać mi się chce, gdy widzę te przestrogi wygłaszane w przestrzeni publicznej i sugestie, że w więzieniu spotka ich SPRAWIEDLIWOŚĆ"

"Jest to paradoksalna sytuacja, bo zakład z definicji: karny, ma skazanym sprawiać jak najmniejszą dokuczliwość. Innymi słowy: musimy działać tak, by skazani byli zadowoleni z pobytu w zakładzie KARNYM. Dlatego prawie śmiać mi się chce, gdy widzę te przestrogi wygłaszane w przestrzeni publicznej i sugestie, że w więzieniu spotka ich SPRAWIEDLIWOŚĆ. A gwoli ścisłości, kto niby miałby ją wymierzać? Ci, co krzyczą z okien, witając nowo przybyłych do odsiadki? Czy to jacyś lepsi ludzie? W nagrodę do więzienia nikt nie trafia, więc krzyczą i ci, co mają równie odrażające rzeczy w swojej kartotece" - zauważa strażnik. 

W przypadku kobiet nie ma ochronek, jednak jak zauważa strażnik, większość z osadzonych trafia do więzienia za bardzo brutalne przestępstwa - morderstwa czy udział w grupach zorganizowanych, dlatego "i dzieciobójczynie nie są traktowane gorzej". 

Więcej o: