Na początku października zeszłego roku na izbę przyjęć szpitala w Stalowej Woli w krytycznym stanie trafił dwuipółletni Danylo. Lekarze nie mieli wątpliwości - chłopiec był katowany, przypalany papierosami i wielokrotnie gwałcony. Przetransportowano go śmigłowcem do Klinicznego Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie, gdzie przeszedł operację usunięcia krwiaka spod czaszki. Danylo zaczął samodzielnie oddychać, ale nie nawiązał kontaktu z lekarzami. Uszkodzenia jego mózgu okazały się tak poważne, że już wtedy medycy przewidywali trwałą niepełnosprawność. "Od końca listopada do dziś trwa intensywna rehabilitacja neurologiczna chłopca, która nie spowodowała gwałtownej poprawy jego stanu" - ustalił dziennikarz Onetu.
Danylo mieszkał z matką, 23-letnią dziś Oksaną P. i jej 26-letnim partnerem Vitalijem S. w Stalowej Woli. Sąsiedzi rzekomo nigdy nie słyszeli, by w mieszkaniu Ukraińców dochodziło do burd czy przemocy, często jednak mieli oni sięgać po alkohol - podały lokalne media, w tym portal stalowemiasto.pl.
Oksana P. i Vitalij S. zostali aresztowani. Postawiono im zarzuty usiłowania zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, gwałtu oraz wielokrotnego znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad małoletnim. Jak poinformował Onet, Sąd Rejonowy w Stalowej Woli już trzy razy przedłużał im pobyt za kratkami - ostatnio w kwietniu. Obojgu grozi dożywocie, ale prokuratorzy muszą się upewnić, czy podejrzani są zdrowi psychicznie.
- Dowody przeciwko parze mamy zebrane, ale zanim będziemy mogli napisać akt oskarżenia, musimy mieć pewność, że ci ludzie są zdrowi psychicznie - przekazał w rozmowie z portalem prokurator Andrzej Dubiel, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu, która przejęła śledztwo w sprawie. Dodał, że zarówno Oksana P., jak i Vitalij S. przez krótki czas znajdowali się pod obserwacją psychiatry i seksuologa, ale biegli nie byli w stanie określić, czy byli oni poczytalni, kiedy katowali dziecko. - Dlatego wystąpiliśmy do sądu z wnioskiem o osadzenie obu tych osób na oddziale zamkniętym szpitala więziennego. Sąd wyraził już na to zgodę - powiedział prok. Dubiel.
Oksana P. trafi na obserwację jeszcze w maju, a jej partner w czerwcu. Spędzą tam co najmniej cztery tygodnie. Po tym czasie biegły albo wystawi opinię o stanie ich zdrowia, albo zawnioskuje o przedłużenie obserwacji o kolejne dwa tygodnie. Prokurator dodał, że postępowanie przedłuża się także dlatego, że trzeba tłumaczyć każdy dokument na język ukraiński. Para nie zna bowiem języka polskiego.