Wśród wsiadających pasażerów do autobusu linii 130 na przystanku "Wagnera" na Suchaninie w Gdańsku kierowca Mikołaj Uranowski dostrzegł małego chłopca. Dziecko przebywało bez opieki dorosłego. Po wejściu do pojazdu mały pasażer spokojnie zajął miejsce przy oknie. Naprzeciwko niego usiadł dorosły, który wydawał się być opiekunem chłopca. Niestety tak nie było.
Kierowca obserwował uważnie chłopca, ale dorosły, który wydawał się być opiekunem dziecka, wysiadł na kolejnym przystanku bez malucha. To sprawiło, że pan Mikołaj, który sam jest ojcem, postanowił zareagować. Podszedł do miejsca, gdzie przebywał czterolatek i zapytał, czy jest pod opieką któregoś z pasażerów. Okazało się, że dziecko jechało samo.
- Obok miejsca, w którym siedział chłopiec, stało dwóch mężczyzn, prawdopodobnie ojciec z synem. Mężczyzna powiedział, że zwrócił uwagę na malca bez opieki, jeszcze zanim chłopiec wsiadł do autobusu. Zawiadomił policję, po czym wsiadł za chłopcem do autobusu - opowiada Mikołaj Uranowski w rozmowie z "Faktem".
Kierowca niezwłocznie skontaktował się z policją. W czasie oczekiwania na przyjazd funkcjonariuszy mężczyzna zaopiekował się chłopcem. Dziecko na palcach pokazało mu, że ma cztery lata. Gdy mundurowi dotarli na miejsce, okazało się, że właśnie zgłoszono zaginięcie chłopca. Matka została ukarana.
- Policjanci przekazali chłopca matce, jednak w tym przypadku interwencja zakończyła się mandatem karnym za brak opieki i dopuszczenie do przebywania małoletniego w okolicznościach niebezpiecznych. O sprawie policjanci poinformowali też sąd rodzinny - poinformował rzecznik gdańskiej policji Mariusz Chrzanowski w rozmowie z "Faktem".
Szefowie pana Mikołaja nie kryją dumy z bohaterskiej postawy kierowcy, który pomógł chłopcu. Jak informuje rzeczniczka Gdańskich Autobusów i Tramwajów Anna Dobrowolska, załogę GAiT tworzą empatyczne i chętne do pomocy osoby. Za każdym razem kiedy ratują czyjeś życie, pomagają lub interweniują w razie zagrożenia, są doceniani przez przełożonych. Jak informuje GAiT, do bohaterskich kierowców z Gdańska należą panowie Andrzej, Arek i Mariusz. Pan Mariusz zareagował kiedy dziewczyna chorująca na epilepsję oraz cukrzycę źle się poczuła i zawiadomił odpowiednie służby. Pan Andrzej wskazał drogę emerytce, która zabłądziła i skontaktował się z panem Arkiem, aby dopilnował, żeby jego pasażerka wysiadła w odpowiednim miejscu. W 2016 roku pan Arkadiusz uratował natomiast życie krwawiącemu mężczyźnie.