Kamil z Częstochowy nie żyje. Jego matka napisała list, chciała zobaczyć dzieci. Sąd odrzucił wniosek

Magdalena B. nie interweniowała, gdy mąż znęcał się nad jej synem Kamilem, który w poniedziałek zmarł w katowickim szpitalu. Pod koniec kwietnia kobieta zwróciła się z prośbą o zgodę na spotkanie z ośmiolatkiem i piątką pozostałych dzieci. Tłumaczyła, że "tęskni i chciałaby je zobaczyć". Sąd odrzucił wniosek. Zatrzymana prawdopodobnie nie dostanie również przepustki na pogrzeb syna.

Kamil 3 kwietnia trafił do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka im. św. Jana Pawła II w Katowicach z obrażeniami głowy, uszkodzeniami ciała, złamaniami obu rąk i nogi oraz rozległymi oparzeniami. Był maltretowany przez 27-letniego ojczyma Dawida B. W poniedziałek nad ranem (8 maja) chłopiec zmarł. "Bezpośrednią przyczyną śmierci była postępująca niewydolność wielonarządowa. Doprowadziła do niej poważna choroba oparzeniowa i ciężkie zakażenie całego organizmu, spowodowane rozległymi, długo nieleczonymi ranami oparzeniowymi" - czytamy w oświadczeniu lekarzy.

Zobacz wideo W Polsce jest przyzwolenie na bicie dzieci

Kamil z Częstochowy nie żyje. Magdalena B. zwróciła się z prośbą do sądu

Do tragicznych wydarzeń doszło 29 marca na częstochowskim Stradomiu (woj. śląskie). Dawid B., 27-letni ojczym Kamila, miał rzucać go na rozgrzany piec, polewać wrzątkiem i przypalać papierosami. Ośmiolatek trafił do szpitala dopiero 3 kwietnia, ponieważ zarówno jego matka Magdalena B., jak i mąż kobiety nie wezwali pomocy. Para została zatrzymana przez policję i od 5 kwietnia przebywa w areszcie. Jak informują dziennikarze "Faktu", 26 kwietnia do Sądu Rodzinnego w Częstochowie wpłynął list Magdaleny B., w którym kobieta zwróciła się z prośbą o zgodę na spotkanie z Kamilem i piątką pozostałych dzieci. Tłumaczyła, że "tęskni i chciałaby je zobaczyć". - Sąd wydał postanowienie, na czas trwania postępowania zakazał Magdalenie B. wszelkich kontaktów - przekazał Dominik Bogacz, rzecznik Sądu Okręgowego w Częstochowie. Prawnicy obawiają się m.in. o to, że zatrzymana będzie mataczyć i wpływać na przesłuchania nieletnich.

Przepustka na pogrzeb? Są obawy

O tym, czy Magdalena B. weźmie udział w pogrzebie syna, zdecyduje Prokuratura Okręgowa w Częstochowie. W tej chwili kobieta nie złożyła takiego wniosku. Jak przekazał dziennikarzom "Faktu" jeden z prawników, teoretycznie w takich sytuacjach udziela się przepustek, ale ze względu na bezpieczeństwo, zatrzymana może jej nie dostać. "Istnieje obawa, że ludzie mogą ją zlinczować" - czytamy.

Zmiana zarzutów dla ojczyma i matki. "Poziom bestialstwa i zezwierzęcenia"

Jak przekazał Gazecie.pl prok. Tomasz Ozimek z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie, w środę (10 maja) zostanie przeprowadzona sekcja zwłok Kamila. - Po uzyskaniu wstępnych wyników sekcji zwłok zostaną podjęte decyzje dotyczące zmiany zarzutów, które w śledztwie usłyszeli ojczym i matka chłopca. Dotychczasowe ustalenia śledztwa, w szczególności śmierć chłopca, wskazują na konieczność takiej zmiany - powiedział. Przypomnijmy, Dawid B. ma odpowiedzieć przed sądem za usiłowanie zabójstwa, z kolei Magdalena B. - za narażenie syna na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. 8 maja minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro poinformował, że będzie wnioskował o zmianę kwalifikacji czynu dla ojczyma zmarłego dziecka.

- Wydałem polecenie, aby doszło do natychmiastowej zmiany kwalifikacji czynu na zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem. Po wejściu w życie nowych kar, taki czyn oznaczać będzie bezwzględne dożywocie - wyjaśnił Zbigniew Ziobro. - Brak jakichkolwiek słów, by określić to, co było udziałem tego dziecka, jego cierpienie i zadawany mu z premedytacją ból. [...] Jaki to jest poziom bestialstwa i zezwierzęcenia, żeby tak traktować drugiego człowieka, do tego dziecko - mówił prokurator generalny.

Potrzebujesz pomocy albo jesteś świadkiem przemocy?

Jesteś świadkiem przemocy lub masz podejrzenia, że komuś dzieje się krzywda? Osoby, które mieszkają w sąsiedztwie osób, które podejrzewają o stosowanie przemocy, powinny pomóc potencjalnym ofiarom na kilka sposobów. Warto reagować zwłaszcza wtedy, gdy: słyszysz awantury, krzyki, płacz lub nietypowe hałasy. Świadkowie przemocy mogą porozmawiać z osobą krzywdzoną i zaoferować jej pomoc lub bezpośrednio zgłosić swoje podejrzenia na policję, do Ośrodka Pomocy Społecznej lub na "Niebieską Linię", dzwoniąc pod numer 800 12 00 02. Warto pamiętać, że osoba krzywdzona często kryje sprawcę ze wstydu lub strachu - to jednak nie powinno zniechęcać do działania. 

"Namawiamy do przyjrzenia się takim sytuacjom i udzielenia pomocy w celu przerwania przemocy. Weźmiesz wtedy udział w bardzo ważnym etapie przeciwdziałania przemocy - w interwencji. Twoja interwencja może zapoczątkować proces wychodzenia z przemocy osoby pokrzywdzonej, ale przede wszystkim może pomóc zapewnić jej bezpieczeństwo" - apeluje "Niebieska Linia". Więcej informacji znajdziesz na tej stronie. Jeśli występuje zagrożenie życia - dzwoń na numer alarmowy 112.

Więcej o: