Jak już informowaliśmy, zwłoki noworodka znaleźli we wtorek (2 maja) pracownicy wodociągów wezwani do udrożnienia zatkanego kolektora w przepompowni ścieków w Radzyminie (województwo mazowieckie, powiat wołomiński). Na miejsce przyjechała policja, ruszyło śledztwo. Zwłoki zostały zabezpieczone do sekcji.
Początkowo sprawę kwalifikowano jako uszkodzenie ciała dziecka poczętego (art. 157a § 1 kk) i znieważenie zwłok ludzkich (art. 262 § 1 kk), ale - według ustaleń "Faktu" - wyniki sekcji wykazały, że dziecko najprawdopodobniej urodziło się martwe. - Urodziło się przed czasem, między czwartym a szóstym miesiącem od poczęcia - przekazała dziennikowi prok. Katarzyna Skrzeczkowska z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. Rzeczniczka dodała, że śledztwo wciąż trwa. Śledczy pracują nad ustaleniem okoliczności zgonu chłopca i kwestią znieważenia zwłok. "Oznacza to, że śledczy szukać będą kobiety, która wcześniej była w ciąży i mogła być matką płodu" - czytamy na łamach "Faktu".
Odkrycie w kolektorze przy ulicy Wróblewskiego skomentował burmistrz Radzymina Krzysztof Chaciński. "Ta dramatyczna sytuacja mogła skończyć się inaczej. Pamiętajmy, że najbliższe 'okno życia', gdzie można w bezpiecznym miejscu pozostawić dziecko, którym z różnych powodów nie można się zająć, znajduje się w Warszawie przy ul. Kłopotowskiego 18 na Pradze" - napisał we wtorek wieczorem na Facebooku.