Policjanci Wydziału Ruchu Drogowego z komendy miejskiej we Wrocławiu pomogli 11-latkowi, który bez opieki przebywał na stacji paliw w pobliżu drogi ekspresowej. Chłopiec był wystraszony i nie znał języka polskiego, jednak szybko wrócił do pozostałych uczestników wycieczki.
Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Do zdarzenia doszło 10 kwietnia w godzinach wieczornych, jednak dopiero teraz pojawił się oficjalny komunikat w tej sprawie. Tego dnia na jednej ze stacji paliw przy drodze ekspresowej S8 w pobliżu Wrocławia mundurowi zauważyli płaczącego chłopca.
"Funkcjonariusze od razu przejęli się tą sytuacją, gdyż nie widzieli w pobliżu opiekuna dziecka. Nawiązali więc z nim rozmowę, co łatwe nie było, ponieważ chłopiec nie mówił w języku polskim. Policjanci jednak i na to znaleźli sposób. Udało się im się zebrać ważne informacje w tej sprawie i podjąć odpowiednie działanie" - przekazał podkomisarz Wojciech Jabłoński z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu.
Dzięki przejrzeniu zapisów z kamer monitoringu na stacji paliw policjanci ustalili, skąd chłopiec wziął się na stacji. "Okazało się, że w tym miejscu zatrzymał się autobus z turystami z zagranicy, z którymi podróżowały dzieci. Trudno wyjaśnić, jak doszło do tego, że chłopiec umknął uwadze opiekunów? Najwyraźniej wkradła się tu nieuwaga" - dodał podkomisarz Wojciech Jabłoński. Funkcjonariusze opublikowali film z całego zdarzenia, który zarejestrowała kamera na mundurze jednego z policjantów.
11-latek miał przy sobie telefon komórkowy z numerem jednego z opiekunów, dzięki czemu policjanci mogli się z nim skontaktować. Postanowili też dogonić autokar, którym podróżował 11-latek.
"Umówili się na jednym z miejsc postojowych i przekazali chłopca opiekunom. Osoby sprawujące opiekę nad grupą nie kryły swojej wdzięczności, a policjanci odpowiednio pouczyli dorosłych, o tym, że sytuacja taka nie powinna się wydarzyć i zwrócili uwagę na wzmożenie kontroli nad podopiecznymi" - przekazał Jabłoński.