Uwięzili kobietę, bili ją kablami i kazali pić wodę z ubikacji. Podejrzany zdradził policji powód

Policja ze Sławna otrzymała szokujące nagranie, które krążyło w mediach społecznościowych. Na filmiku widać było kobietę, którą nieznani sprawcy uwięzili i dręczyli. W sprawie zatrzymano dwóch mężczyzn. Jeden z nich przyznał się do winy i wyjaśnił powód swojego zachowania.

Jak podają dziennikarze portalu gp24.pl, dramat kobiety rozegrał się w jednej z miejscowości w powiecie sławieńskim w województwie zachodniopomorskim. Z ustaleń śledczych wynikało, że dwaj mężczyźni bezprawnie uwięzili kobietę. 

Zobacz wideo Pandemia potęguje patologie. „Przemoc domowa to palący problem"

Bezprawnie uwięzili kobietę. Grozi im od trzech do 15 lat więzienia

Pokrzywdzona była bita kablami i pasem. Sprawcy obcięli jej włosy, a następnie polali jej głowę atramentem. Następnie grożono, że zostanie wywieziona do lasu i tam zakopana. Gdy kobieta poprosiła o wodę, to miała usłyszeć, że może "napić się z kibla". Sytuacja ta trwała wiele godzin, a sprawcy nagrywali swoje postępowanie na telefony. Jeden z filmików trafił do mediów społecznościowych.

Dzięki temu nagranie zostało też przekazane funkcjonariuszom z Komendy Powiatowej Policji w Sławnie. Policjanci ustalili dane pokrzywdzonej, a następnie ustalili sprawców uwięzienia kobiety. W sprawie zatrzymani zostali dwaj mężczyźni w wieku 34 i 37 lat. 

- Z naszych ustaleń wynika, że kobieta zauważyła otwarte drzwi do kuchni i leżące tam siatki z zakupami. Chciała je ukraść i częściowo się jej to udało. Ostatecznie została zatrzymana przez jednego z przebywających tam panów. Ten stwierdził, że wymierzy jej sam sprawiedliwość - powiedziała portalowi gp24.pl prokuratorka Anna Grabowska z Prokuratury Rejonowej ze Sławna.

Mężczyznom mają zostać przedstawione zarzuty wspólnego działania, w ramach którego doszło do pozbawienia wolności pokrzywdzonej, co zrobiono ze szczególnym udręczeniem. Wobec 37-letniego podejrzanego zastosowano tymczasowy areszt na trzy miesiące. 34-latek ma policyjny dozór. Grozi im od trzech do 15 lat pozbawienia wolności. 37-latek uznawany jest za głównego sprawcę. Mężczyzna przyznał się do zarzucanego mu czynu.

Więcej o: