We wtorek 25 kwietnia po godzinie 21:00 siostry boromeuszki znalazły w oknie życia, znajdującym się przy ul. Rydygiera we Wrocławiu (woj. dolnośląskie), małego chłopca. Dziecko może mieć zaledwie kilka miesięcy. Kiedy zakonnice odbierały chłopca, był uśmiechnięty, spokojny i zadbany. Obok niego leżała butelka z mlekiem.
Zostały wszczęte procedury, które obowiązują w przypadku odnalezienia dziecka w oknie życia. Niemowlak został zbadany i przewieziony do szpitala. Chłopiec jest w dobrej kondycji zdrowotnej. W trakcie czynności sądowych ma trafić do rodziny zastępczej. Boromeuszki wybrały dla dziecka imię, które będzie z nim podczas jego dalszych losów.
- Nadaliśmy chłopcu imię Marek, ze względu na wspomnienie św. Marka apostoła, które przypada właśnie 25 kwietnia - mówi siostra Macieja, która pełniła dyżur przy oknie życia, cytowana przez "Gazetę Wrocławską".
Nie zawsze alarm we wrocławskim oknie życia oznacza potrzebujące pomocy dziecko. Boromeuszki informowały o fałszywych alarmach, które są wszczynane w nocy. W takich sytuacjach siostry mają obowiązek sprawdzić, czy nie trzeba zająć się maluchem. Najczęściej rzeczy i osoby, które tam znajdują, odbiegają od przeznaczenia tego miejsca.
W oknie życia często znajdowane są osoby, które pod wpływem alkoholu postanawiają zrobić sobie żarty. Znany jest przypadek próby wejścia do środka w celu zrobienia sobie zdjęcia. Tak było w przypadku niedawno znalezionej w tym miejscu pijanej 20-latki, która się zatrzasnęła. W najgorszych przypadkach dochodzi do kradzieży materaców i śpiworków. Imprezowicze wielokrotnie zostawiali w oknie życia butelki po alkoholu, o czym informowaliśmy w artykule powyżej.