W poniedziałek (24 kwietnia) wieczorem jeden z członków rodziny wszedł do domu swoich bliskich, znajdującego się przy ulicy Podgórnej w Chodzieży (w województwie wielkopolskim), będąc zaniepokojony tym, że rodzina nie daje znaku życia. Na parterze osoba ta odkryła ciała dwóch osób: 41-letniego Krzysztofa A. i jego 38-letniej żony. Po zawiadomieniu policji funkcjonariusze natrafili na kolejne zwłoki - 73-letniego mężczyzny, 72-letniej kobiety i czteromiesięcznego dziecka.
Jak informuje Radio ZET, sekcja zwłok ofiar morderstwa w Chodzieży zaplanowana została na czwartek 27 kwietnia. - Biegli określą, jakie obrażenia są na ciałach. Ustalą, czy śmierć została zadana nożem, który ujawniono przy jednym z ciał. Jak dotąd, najbardziej prawdopodobną przyczyną śmierci jest wykrwawienie - przekazał prokurator Łukasz Wawrzyniak z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
- Ciała na pewno nie leżały długo, już teraz wiemy, że najpierw zginęli rodzice mężczyzny. Sprawa jest jednak na tyle jasna, że mamy do czynienia z niezrozumiałym zachowaniem 41-latka. Nie mówimy o tzw. samobójstwie rozszerzonym, tylko konkretnie o dokonaniu zabójstwa czterech osób - podkreślił prok. Wawrzyniak. Jak dodał, nie wiadomo, kiedy dokładnie doszło do zbrodni, jednak stan ciał pozwalał na ich identyfikację, więc nie mogło to być długo przed odkryciem zwłok.
Do tragedii odniosła się także sąsiadka rodziny. Kobieta w rozmowie z "Super Expressem" przyznała, że w czwartek 20 kwietnia widziała, jak 41-letni Krzysztof A. wybrał się ze swoją żoną Martą na spacer. W wózku jechał natomiast ich czteromiesięczny synek Staś. Para spacerowała mimo padającego deszczu. Po chwili jednak sąsiadka zauważyła, że mężczyzna wraca do domu sam. Niebawem wróciła też kobieta z synem.
Sąsiedzi przekazali dziennikowi, że rodzina była spokojna i przyjacielska. Kontrowersje wzbudzał jedynie Krzysztof A. - i to od momentu, kiedy poszedł na studia. - Pewnego razu zakrwawiony turlał się po trawniku na ogrodzie. Jego mama wezwała wtedy pogotowie - opowiadają o zdarzeniu sprzed lat.
Co wiadomo o zmarłych? Sąsiedzi rodziny wyjawili, że 41-latek poznał Martę w Anglii. Przed śmiercią mężczyzna zajmował się robieniem łapaczy snów. Z kolei 38-latka prowadziła własną działalność - malowała torebki i sprzedawała je w internecie. Para wraz z dzieckiem sprowadziła się do rodziców Krzysztofa A. w Chodzieży, ponieważ starsze małżeństwo nie dawało sobie samo rady. Szwagierka zmarłego 73-letniego Bogdana przekazała, że to mężczyzna był ciężko chory. Jego stan był na tyle poważny, że rodzina spodziewała się jego śmierci.
Ciało 73-latka zostało odkryte przez funkcjonariuszy na piętrze budynku. Obok znajdowały się zwłoki jego żony Krystyny. Ciało 41-latka leżało na parterze obok zwłok Marty, która miała związane nogi i zaklejone usta. Zwłoki Stasia leżały w łóżku, przykryte kołdrą. Wszystkie ofiary miały rany cięte szyi.