Cezary K. zadał swojej ofierze 16 ciosów nożem, ponieważ poczuł się urażony. Sędzia Sądu Okręgowego w Koszalinie Sylwia Dorau-Cichoń wydała wyrok, który ma zostać wykonany w warunkach terapeutycznych.
Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Zgodnie z wyrokiem Sądu Okręgowego w Koszalinie, Cezary K. został skazany na 15 lat pozbawienia wolności za morderstwo. Sędzia Sylwia Dorau-Cichoń przekazała, że oskarżony będzie odbywać karę w warunkach terapeutycznych, ponieważ jest uzależniony od narkotyków i alkoholu. O przedterminowe zwolnienie Cezary K. będzie mógł się ubiegać nie wcześniej niż po 13 latach odbycia kary. Cały proces odbywał się z wyłączeniem jawności. Wydany wyrok jest nieprawomocny - przekazuje TVN 24.
Cezary K. przyznał się do popełnionego czynu. Z jego wyjaśnień wynikało, że między nim a ofiarą doszło do kłótni, a w dniu zdarzenia był pod wpływem alkoholu i amfetaminy. - Następnie doznał impulsu, przez który poszedł do kuchni, wziął nóż i ugodził pokrzywdzonego. Nie utrzymał nerwów na wodzy - przekazał prokurator Ryszard Gąsiorowski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Koszalinie, cytowany przez TVN 24.
Według opinii wydanej przez biegłych psychiatrów, Cezary K. nie jest chory psychicznie. W czasie popełniania czynów miał być poczytalny - informuje TVN 24.
Akt oskarżenia przeciwko Cezaremu K. trafił do Sądu Okręgowego w Koszalinie na początku kwietnia (art. 148 par. 1 Kodeksu karnego). Dotyczył on zabójstwa, do którego miało dojść w grudniu 2021 roku w Kołobrzegu (woj. zachodniopomorskie). - Jak ustalił prokurator, sprawca nożem o długości ostrza 12 centymetrów dźgnął w przednią powierzchnię klatki piersiowej oraz szyję pokrzywdzonego, zadając przy tym rany kłute i cięto-kłute, co spowodowało duży krwotok, w wyniku którego pokrzywdzony zmarł - przekazał prokurator Ryszard Gąsiorowski.
Cezary K. w sierpniu 2021 roku opuścił zakład karny, gdzie odbywał karę za przestępstwa przeciwko mieniu i pojechał do Niemiec. W grudniu wrócił do Kołobrzegu, a feralnego dnia wybrał się na tzw. domówkę, gdzie poznał ofiarę.