Do zdarzenia doszło w środę (5 kwietnia) miejscowości Mikołajewice w gminie Warta (województwo łódzkie). Nastolatkowie poszli na spacer wzdłuż rzeki. Ok. godz. 20 zadzwonili pomoc, bo przez długi czas nie mogli wydostać się z podmokłego, bagnistego terenu.
- Na miejsce pojechali policjanci z warciańskiego komisariatu, którzy przeczesywali teren rozlewiska rzeki oraz pobliskie miejscowości. Poprosił o wsparcie straż pożarną - przekazała "Dziennikowi Łódzkiemu" asp.szt. Agnieszka Kulawiecka z KPP w Sieradzu. Kiedy udało się zlokalizować 14-latków, pojawił się kolejny problem. Ze względu na podmokły teren funkcjonariusze nie mogli się do nich dostać.
Funkcjonariusze utrzymywali z nastolatkami kontakt telefoniczny. Ich ewakuacja trwała ponad dwie godziny. - Do chłopców dotarli pieszo ratownicy - poinformował rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Sieradzu st. kpt. Marcin Zwierzak.
W akcji brało udział dziesięć zastępów straży pożarnej, w tym między innymi specjalistyczna grupa ratownictwa wodno-nurkowego z Sieradza, grupa specjalistyczna z psem ratowniczo-tropiącym z OSP Proboszczowie, a także wyposażona w kamerę termowizyjną i drony OSP Strzałków.
Rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Sieradzu st. kpt. Marcin Zwierzak podkreślił, że "akcja ratunkowa była dynamiczna", a do poszukiwań zaangażowane zostały "znaczne siły i środki". Jak dodał, uratowanych chłopców przetransportowano quadami do miejsca, w którym czekała na nich pomoc medyczna. Byli przytomni, ale wychłodzeni. Trafili na obserwację do sieradzkiego szpitala. Ich życiu i zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo.