Alfreda Stęplowska trafiła do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. Św. Rafała w Czerwonej Górze (woj. świętokrzyskie). Miała wykonaną biopsję pękniętego kolana. Lekarze zdecydowali także o wyjęciu tzw. gwoździa stabilizującego udo. Tuż po zabiegu 74-latka trafiła na oddział intensywnej opieki medycznej, a następnie zmarła. - Dla mnie to jest naprawdę matrix. Wysłać osobę zdrową na tak błahy zabieg, a dziś ją pochować… - powiedział dziennikarzom "Interwencji" syn kobiety, Krzysztof.
W 2021 roku pani Alfreda złamała nogę w udzie. W Szpitalu Powiatowym w Skarżysku-Kamiennej ortopedzi zespoili kości tzw. gwoździem. - Wyjechała od nas, jak to człowiek chory, po złamaniu nogi. Była przytomna, dobrze się czuła, na ile się człowiek dobrze czuje, który ma złamaną nogę - przekazał dyrektor placówki Krzysztof Grzegorek, dodając, że 74-latka nie miała niewydolności oddechowo-krążeniowej czy infekcji. Teraz lekarze nie chcieli się podjąć dalszych zabiegów. Stwierdzili, że kobieta wymaga specjalistycznej opieki. Dlatego też została skierowana do szpitala w Czerwonej Górze.
Po wykonanym zabiegu kobieta trafiła na intensywną terapię. - To był szok, ponieważ pojechała na wyjęcie gwoździa - powiedziała córka pani Alfredy, Joanna. Jej matka niedługo później zmarła. - Z karty szpitalnej, którą otrzymaliśmy już po śmierci, jest napisane wstrząs hipowolemiczny, wstrząs septyczny, przetaczanie krwi i do tego jeszcze podawanie: ja przez telefon usłyszałam ośmiu jednostek krwi, co w przeliczeniu daje około trzech do czterech litrów krwi, które mama straciła na bloku operacyjnym przy wyjmowaniu gwoździa z nogi. Z czego człowiek ma około pięć, pięć i pół litra zależy od wagi. Nie zostałam nawet poinformowana, że ten zabieg przebiegł tak, a nie inaczej, chociaż przypuszczam, że doktor już wiedział, co się stało, wychodząc z tego zabiegu - dodała.
Dyrektor Szpitala w Czerwonej Górze odmówił wydania zwłok i mimo sprzeciwu rodziny, zarządził sekcję. Władze placówki nie chcieli wyjaśnić dziennikarzom Polsatu, co było przyczyną krwotoku i wstrząsu septycznego. Wydali jedynie oświadczenie. "Po przeprowadzeniu wewnętrznego postępowania wyjaśniającego, (…) w mojej ocenie personel szpital zrobił wszystko, co było w zasięgu możliwości szpitala i było to zgodne z aktualną wiedzą medyczną" - czytamy. Bliscy pani Alfredy o sprawie powiadomili prokuraturę, która wszczęła postępowanie i zdecydowała o przeprowadzeniu kolejnej sekcji zwłok zmarłej kobiety. Wyniki będą znane za sześć tygodni. - Na następnym etapie będziemy najprawdopodobniej zasięgać opinii biegłego lub zespołu biegłych w zakresie dotyczącym przyczyny śmierci pokrzywdzonej i ustalać, czy ktoś będzie za to ponosił odpowiedzialność - przekazał portalowi wkielcach.info Daniel Prokopowicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Kielcach.