Informacja o brutalnym pobiciu profesora Politechniki Warszawskiej, do którego doszło w ubiegłą niedzielę (2 kwietnia) w Warszawie na alei KEN między Stokłosami a Imielinem, pojawiła się w poniedziałek na jednym z facebookowych profili. Wpis z hasztagiem "stop przemocy" udostępniono prawie 4 tys. razy.
Z relacji wynika, że poszkodowany wykładowca wracał na miejscu pasażera samochodem usług transportowych ze swojego debiutanckiego koncertu fortepianowego. Niespodziewanie przed maskę wyszedł obcy mężczyzna, który zablokował przejazd, nie chcąc opuścić jezdni. Kiedy napastnik usilnie próbował uniemożliwić kierowcy ominięcie go drugim pasem, profesor wysiadł i poprosił go o zejście na trawnik. "W odpowiedzi został pobity do nieprzytomności" - czytamy w facebookowym poście.
Prawdziwość zdarzenia opisywanego w mediach społecznościowych potwierdziła Iwona Kijowska z Komendy Rejonowej Policji Warszawa II. - Pokrzywdzony zjawił się dzisiaj (we wtorek - red.) na komendzie. Zostało przyjęte od niego zawiadomienie. Również dzisiaj na komendę przy ulicy Janowskiego na Ursynowie stawił się napastnik i złożył wyjaśnienia. Po czynnościach usłyszał zarzuty uszkodzenie mienia i naruszenie narządów ciała poniżej siedmiu dni. Sprawa zostanie objęta nadzorem prokuratury - wyjaśniała w rozmowie z TVN24 Warszawa. Po czynnościach przeprowadzonych na komendzie podejrzany został zwolniony do domu. Nie zastosowano wobec niego żadnych środków zapobiegawczych.