W poniedziałek 3 kwietnia w Sądzie Okręgowym w Białymstoku zapadł wyrok w sprawie 22-letniego mężczyzny oskarżonego o zabójstwo dziadka i usiłowanie zabójstwa babci. Do zdarzenia doszło 18 stycznia ubiegłego roku w miejscowości na Podlasiu. Wyrok nie jest prawomocny.
Mateusz B. został skazany na 25 lat pozbawienia wolności. O taką karę wnioskowała prokuratura, obrona domagała się natomiast uniewinnienia. Jak podaje "Wyborcza", według sądu mężczyzna działał w zamiarze bezpośrednim, chcąc po prostu zrealizować swój cel. Według opinii biegłych był on świadomy popełnianego czynu, a zbrodnię popełnił ze szczególnym okrucieństwem.
Sędzia Beata Brysiewicz uzasadniała wyrok, zwracając uwagę, że sprawca jest młody i niekarany, równocześnie jednak "charakter czynu razem z okolicznościami jego popełnienia uzasadnia przekonanie, że jedynie orzeczona długoletnia izolacja pozwoli na spełnienie ustawowych celów kary" - cytuje Polska Agencja Prasowa. Podczas ogłaszania wyroku oskarżony miał nie okazywać emocji. Według biegłych jest on zdolny do manipulowania ludźmi. Nie wiadomo, czy obrona planuje apelację.
Więcej aktualnych wiadomości z kraju znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Początkowo przypuszczano, że zdarzenie było tragicznym w skutkach pożarem, w którym zginął 80-letni mężczyzna, a jego żona została ranna. Po dwóch dniach zatrzymany został jednak Mateusz B. Według aktu oskarżenia działał on ze szczególnym okrucieństwem. Najpierw miał zaatakować babcię - powalić, pobić i poddusić, a nieprzytomną zostawić w budynku. Później miał ogłuszyć dziadka taboretem, oblać benzyną mężczyznę, a także sam dom - wewnątrz i na zewnątrz. Następnie młody mężczyzna miał pojechać po matkę do Dąbrowy Białostockiej.
Po powrocie na miejscu były już służby, które gasiły pożar. B. według relacji świadków miał "być wyraźnie w szoku". Medycy podali mu leki na uspokojenie. Według prokuratury motywem zbrodni mogły być nieporozumienia między młodym mężczyzną a jego dziadkami, dotyczące zasad panujących w domu.