Jak opisywał sprawę portal o2.pl, w październiku 2021 roku w miejscowości Cieleśnica (województwo lubelskie, powiat bialski) doszło do kradzieży ciągnika z terenu strzeżonego gospodarstwa rolnego. Stratę oszacowano na prawie 500 tys. zł. Jednym z zatrzymanych przez policję podejrzanych był samorządowiec z powiatu łosickiego (województwo mazowieckie), wówczas członek Prawa i Sprawiedliwości, Marek G. 31 marca 2023 roku w sprawie miał zapaść wyrok. Jak podaje "Fakt", tak się jednak nie stało.
Jak czytamy, sędzia postanowiła wznowić proces. - Oskarżony trafił na leczenie odwykowe i z tego powodu jesteśmy zobowiązani przesłuchać biegłych psychiatrów, który zostaną wezwani na następny termin rozprawy - przekazał sąd. "A to oznacza, że wyrok zapadnie dopiero po świętach" - zwraca uwagę "Fakt".
24 marca Wirtualna Polska poinformowała natomiast, że Marek G. może być zamieszany także w inną sprawę. Jak czytamy, były samorządowiec "miał organizować skup zboża, ale nie zapłacić rolnikom. Tak twierdzi 11 osób, które złożyły doniesienia. Prokuratura w Siedlcach wszczęła śledztwo w sprawie ewentualnego oszustwa". W odpowiedzi na pytania portalu redakcja otrzymała oświadczenie, w którym do sprawy odnosi się zarząd firmy. "Opóźnienie w zapłacie za zakupiony towar wynika z trudnej sytuacji finansowej, w jakiej znalazła się spółka. Wbrew zarzutom, jakie się pojawiają, nikt nie zrobił tego celowo i nikogo nie chciał oszukać. (...) Nie uchylamy się od zapłaty i chcemy uregulować należności" - czytamy.
Więcej aktualnych wiadomości z kraju znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Do kradzieży ciągnika doszło w nocy z 13 na 14 października. 15 października policja zatrzymała dwóch podejrzanych, w tym właśnie Marka G. "Oprócz tego zarzucono mu, że 15 października w Wólce Nosowskiej jechał traktorem, będąc pod wpływem środka psychotropowego i mając przy sobie 7,73 gramy substancji psychotropowej" - pisało o2.
Mężczyzna w wyniku tej sytuacji zrezygnował z funkcji przewodniczącego rady powiatu i złożył rezygnację z członkostwa w PiS. Obaj podejrzani przyznali się do stawianych zarzutów. - Złożyli zeznania, ale śledczy ze względu na dobro śledztwa ich nie ujawniają - mówiła "Wyborczej" prokuratorka Edyta Winiarek jeszcze w 2021 roku.
Jak podaje natomiast o2, akta sprawy podają, że obaj podejrzani "zapewnili, że ich celem nie była kradzież maszyn. Zależało im jedynie na wymontowaniu sterownika z agregatu siewnego". Za kradzież mężczyznom grozi kara do pięciu lat pozbawienia wolności, natomiast Markowi G. za posiadanie środków odurzających dodatkowe trzy lata więzienia.