W Sądzie Okręgowym w Tarnobrzegu zapadł wyrok w procesie sześciu mężczyzn oskarżonych o udział w bójce oraz strzelaninie, do której doszło przy ul. Energetyków w Stalowej Woli (woj. podkarpackie). W trakcie procesu sąd wysłuchał m.in. mowy obrończej ostatniego adwokata oraz jednego z oskarżonych, który nieoczekiwanie sam poprosił o pozbawienie go wolności.
We wtorek 28 marca br. zakończył się proces w sprawie strzelaniny w Stalowej Woli. Zanim sąd wydał nieprawomocne orzeczenie, mowę wygłosił obrońca jednego z mężczyzn, Konrada R. Jak opisał portal echodnia.eu adwokat przekonywał, że mimo iż jego klient był obecny podczas strzelaniny, to sam był ofiarą jednego ze współoskarżonych. Mecenas tłumaczył, że za samo przebywanie w miejscu zdarzenia nie można kogoś skazać, a tym bardziej nie za udział w bójce. W związku z tym obrońca wniósł do sądu o uniewinnienie Konrada R. Po tym oświadczeniu sąd udzielił głosu oskarżonemu. - Ja rozumiem, że mój obrońca nie może działać na moją niekorzyść. Niemniej ja proszę sąd o wymierzenie mi kary dwóch lat pozbawienia wolności - powiedział Konrad R. cytowany przez portal echodnia.eu.
Sąd jednak nie dał się przekonać argumentom obrońcy oraz oskarżonego. Ostatecznie Konrad R. został skazany na cztery lata pozbawienia wolności. Pozostali członkowie grupy, czyli Daniel W. oraz Łukasz S. zostali skazani kolejno na sześć i cztery lata więzienia. Z pierwszej grupy biorącej udział w strzelaninie Filip S. został skazany na 10 lat pozbawienia wolności, Marek S. na trzy, a Radosław R. na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata.
Do strzelaniny doszło 26 października 2020 roku w Stalowej Woli. Około godz. 19 dwie wrogo nastawione do siebie grupy wdały się w bójkę przy ul. Energetyków. Mężczyźni mieli przy sobie noże, siekiery, maczety, miotacz gazu obezwładniającego oraz rewolwer czarnoprochowy. Według ustaleń prokuratury, Filip S. próbował pozbawić życia Daniela W., strzelając do niego siedem razy. Ran postrzałowych wskutek użycia rewolweru doznał także Konrad R. Po zdarzeniu Radosław R. odpowiedzialny był za zacieranie śladów i ukrycie pistoletu, z którego Filip S. oddawał strzały. Tym samym utrudnił prowadzenie postępowania.