Do brutalnego ataku na dwóch braci z Ukrainy doszło w nocy z 25 na 26 marca. Mężczyźni zostali brutalnie pobici z powodu swojej narodowości. Początkowe informacje wskazywały na udział w sprawie od 10 do 12 osób, jednak z ustaleń policji wynikło, że w ataku brały udział cztery młode osoby. Pozostali mieli jedynie przyglądać się sytuacji.
Młodsza aspirantka Kamila Sowińska z Komendy Miejskiej Policji w Łodzi poinformowała o zatrzymaniu, w sprawie pobicia obywateli Ukrainy, czterech osób w wieku 16, 18, 19 i 21 lat. - Są to mieszkańcy Łodzi. Wszyscy byli wcześniej notowani za inne przestępstwa - przekazała policjantka w rozmowie z serwisem tvn24.pl.
Z zatrzymanymi zostaną przeprowadzone czynności mające wyjaśnić okoliczności zdarzenia. Czynności będą prowadzone pod nadzorem Prokuratury Rejonowej Łódź-Górna. Młodzi mężczyźni usłyszą także zarzuty.
Do brutalnego pobicia doszło w nocy z 25 na 26 marca w Parku Reymonta. Dwaj bracia wracali około północy do domu z klubu na ulicy Piotrkowskiej. W momencie, kiedy weszli do Parku Reymonta, ruszyła za nimi grupa około 12 młodych osób. Zaczęli krzyczeć w kierunku braci, jednak ci nie zwracali na nich uwagi. Zignorowani napastnicy podbiegli do mężczyzn i zaczęli rzucać w ich kierunku obelgi, po czym przeszli do ataku.
Kilka osób brutalnie biło pięściami i kopało braci. Jak relacjonował tygodnik "Wprost", padały również krzyki: "Nienawidzimy was, jesteście z Ukrainy, won do domu". Atak nastąpił wyłącznie z powodu narodowości, mimo że bracia przekonywali, że w Polsce mieszkają już od kilku lat.
Mężczyźni sprawę zgłosili na policję dopiero następnego dnia. W wyniku ataku młodszy z braci jest posiniaczony oraz ma uszkodzony ząb. W szpitalu okazało się, że starszy brat ucierpiał znacznie bardziej. 38-latek ma złamaną szczękę i żebro oraz liczne siniaki i guzy. Sprawcom napaści grozi do trzech lat więzienia.