We wtorek 21 marca policja odnalazła w jednym z łódzkich mieszkań 2-miesięczną dziewczynkę, której mimo podjętej resuscytacji nie udało się uratować. W momencie przybycia funkcjonariuszy matka dziecka była pijana. W mieszkaniu oprócz niemowlęcia znajdowała się również starsza córka kobiety.
We wtorek około godziny 18 łódzka policja otrzymała zgłoszenie o niemowlęciu, które nie daje oznak życia. Po otrzymaniu wezwania służby udały się do jednego z mieszkań na Bałutach. Pomimo podjętej resuscytacji lekarze w szpitalu stwierdzili zgon dziewczynki. Ze wstępnych ustaleń biegłych wynikło, że przyczyną śmierci dziecka było uduszenie poprzez zachłyśnięcie treścią pokarmową. W momencie tragedii w mieszkaniu oprócz 2-miesięcznej dziewczynki znajdowała się także 3-latka oraz ich matka. Jak poinformował rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania, kiedy do mieszkania przybyli policjanci nietrzeźwa kobieta leżała w łóżku z młodszą ze swoich córek.
Po przeprowadzeniu szczegółowych badań okazało się, że matka była nie tylko pijana - kobieta miała około 1,3 promila alkoholu we krwi - ale znajdowała się także pod wpływem amfetaminy. Prokuratura Rejonowa Łódź-Bałuty wystosowała do sądu wniosek o tymczasowe aresztowanie 37-latki. Sąd przychylił się do tej prośby. Wcześniej kobieta usłyszała zarzuty narażenia dziecka na niebezpieczeństwo utraty życia i nieumyślne spowodowanie jego śmierci. - Wstępne ustalenia posekcyjne dziecka co prawda nie pozwoliły na jednoznaczne stwierdzenie przyczyny śmierci, niemniej wszystko wskazuje na to, że zgon dziewczynki jest następstwem zaniedbania ze strony matki i faktu, że będąc sama z dziećmi, znajdowała się pod wpływem środków odurzających - powiedział Krzysztof Kopania cytowany przez portal radiolodz.pl. 37-letniej kobiecie grozi do pięciu lat pozbawienia wolności.