Do zdarzenia doszło 15 marca. 71-letni mężczyzna, który często uczęszczał na pływalnię prowadzoną przez Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji w Nowej Sarzynie (powiat leżajski, województwo podkarpackie), przyszedł na basen około godzinie 9. Poza nim nikt inny nie pływał w wodzie.
W pewnym momencie mężczyzna źle się poczuł i miał problem z utrzymaniem się na powierzchni. Później całkowicie zniknął pod wodą. Sytuację tę zarejestrowały obecne w ośrodku kamery.
- Jak wynika z zapisów monitoringu, ratownik nie zwrócił uwagi na problemy mężczyzny, nie podjął żadnych działań zmierzających do udzielenia mu pomocy. Zwłoki w wodzie zostały zauważone przez osoby, które przyszły, aby skorzystać z basenu, po upływie około 30 minut - przekazał "Faktowi" rzecznik Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie Krzysztof Ciechanowski. Jak ustalono, to uczniowie jednej ze szkół znaleźli ciało mężczyzny w wodzie.
Dzieci podniosły alarm - dopiero wtedy mężczyzna został wyciągnięty z basenu i rozpoczęła się jego reanimacja. Funkcje życiowe próbowała przywrócić także załoga pogotowia ratunkowego. Niestety na pomoc było już za późno.
Przeczytaj więcej aktualnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
- Po przeprowadzeniu sekcji zwłok biegły sądowy wstępnie zaopiniował, że przyczyną zgonu mężczyzny nie było utonięcie, lecz problemy o charakterze kardiologicznym. Ostateczna opinia co do przyczyn zgonu zostanie wydana po przeprowadzeniu badań histopatologicznych - dodał prokurator Ciechanowski.
22 marca prokuratura przedstawiła 46-letniemu ratownikowi wodnemu zarzut "narażenia człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia przez osobę, na której ciążył obowiązek opieki". Mężczyzna nie przyznał się do zarzucanego mu przestępstwa. Nie chciał też składać wyjaśnień. Wobec podejrzanego zastosowano środki zapobiegawcze w postaci dozoru policji i zakazu opuszczania kraju. Nie może też wykonywać zawodu ratownika wodnego.
Za to przestępstwo grozi mu kara od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności.