Na początku tygodnia media obiegły zdjęcia i nagrania fiata cinquecento z okolic Mikołowa (woj. śląskie), którego kierowca przewoził w bagażniku drewno - w tym masywny bal o długości prawie dziewięciu metrów, z przyczepioną kamizelką odblaskową. Mężczyzna został zatrzymany do policyjnej kontroli. Dostał mandat w wysokości 200 zł oraz osiem punktów karnych za nieprawidłowy transport i stworzenie zagrożenia na drodze.
Okazało się, że kierowca "czołgczento" - bo tak "pieszczotliwie" nazwali samochód internauci - był już znany policji. W styczniu br. mężczyzna przewoził drewno w taki sam sposób, ale wtedy opał był kradziony.
- Kierowcę zatrzymał patrol prewencji. [...] W trakcie kontroli okazało się, że drewno przewożone małym fiatem było kradzione. Zatrzymani tłumaczyli, że zrobili to z biedy. Lasy Państwowe wyceniły straty na 30 zł - powiedziała portalowi auto.dziennik.pl mł. asp. Ewa Sikora z KPP w Mikołowie. W rozmowie z Interią podała, że "według niektórych świadków kierowca był widziany już jesienią".
Policjantka podkreśliła, że mundurowi nie mogą zatrzymać mężczyzny tylko na postawie nagrania. -Musimy działać zgodnie z literą prawa - podkreśliła. Dodała, że wniosek w sprawie mężczyzny został już skierowany do sądu.
Więcej wiadomości z Polski na stronie głównej Gazeta.pl >>>
Tymczasem "czołczento" załadowane drewnem dalej mknie drogami Śląska. "Gabaryty jeżdżą pod osłoną nocy" - skomentował na Facebooku profil "112 Tychy - Tyskie Służby Ratownicze", który w środę rano udostępnił nowe nagranie: