Po nieudanym manewrze cofania mężczyzna, ruszając do przodu, potrącił pieszego. Następnie próbował uciec z miejsca zdarzenia. Świadkowie wypadku zatrzymali jednak samochód sprawcy. Wtedy kierowca próbował uciekać pieszo. Pozostawił jednak swoje dokumenty w tym policyjną legitymację. Uciekiniera zatrzymał patrol ruchu drogowego. Komenda Stołeczna Policji potwierdziła, że sprawcą wypadku był funkcjonariusz.
Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie głównej portalu Gazeta.pl.
Do zdarzenia doszło w nocy z soboty na niedzielę na parkingu jednego z klubów nocnych przy Wale Miedzeszyńskim na Gocławiu. Około godziny 3 w nocy mężczyzna potrącił pieszego. - Widziałem, jak samochód uderzył w człowieka, który przeleciał przez maskę na drugie auto - mówił w rozmowie z portalem tvn24.pl znajdujący się na miejscu zdarzenia taksówkarz. Następnie kierowca, próbował uciec z miejsca zdarzenia. Został jednak zatrzymany przez świadków, w tym także warszawskiego taksówkarza. Po zatrzymaniu samochodu sprawcy ten zbiegł na piechotę. Pozostawił jednak dokumenty, w tym swoją policyjną legitymację. Potrącony mężczyzna z obrażeniami trafił do szpitala.
Biuro prasowe Komendy Stołecznej Policji potwierdziło, że kierującym był policjant, który najpierw przy manewrze cofania uderzył w inny pojazd, a następnie ruszając do przodu potrącił znajdującego się przed nim mężczyznę. Uciekającego funkcjonariusza zatrzymał patrol ruchu drogowego. - Na miejscu wykonano czynności pod nadzorem prokuratora. Kierowca odmówił badania alkomatem. W związku z tym został przewieziony do szpitala w celu pobrania krwi do badania na obecność alkoholu i narkotyków w organizmie. Na wyniki trzeba będzie poczekać - poinformował w rozmowie ze stołeczną "Gazetą Wyborczą", sierżant sztabowy Rafał Markiewicz. Policja jest w trakcie wyjaśniania okoliczności zdarzenia.